To nie tak miało wyglądać. Sezon 2021 Bartosz Smektała zakończył z 36. średnią (1,493). Teraz jest sklasyfikowany na 26. miejscu (1,651), ale szału nie ma. We Włókniarzu jest lepszy tylko od cieniującego Jonasa Jeppesena. Nawet Fredrik Lindgren, który potyka się od własne nogi, jest od niego skuteczniejszy. Powrót do Fogo Unii może mu tylko pomóc Już teraz mówi się o tym, że Smektała wróci szukać utraconej formy do Leszna. W Fogo Unii się wychował, dobrze się tam czuł, więc to naturalne środowisko do odbudowania tego, co uciekło. Gdyby jednak do tego doszło, to nie będzie łatwy powrót. Fogo Unia bardzo mocno przeżyła odejście Smektały i Dominika Kubery po sezonie 2020. Kubery chyba jednak bardziej (z tego, co mówią w Lesznie, miał unikać rozmów z klubem i zwodzić działaczy, gdy po cichu dogadywał się z Motorem) i to jest szansa dla Smektały. Zwłaszcza że w Unii mają słabość do wychowanków. Potrafią się z nimi ostro pokłócić, ale gniew nie trwa wiecznie. W Częstochowie pewnie nie będą płakać po Smektale. Jakub Miśkowiak kończy wiek juniora i to jemu klub może dać szansę. W Lesznie z kolei lubią stawiać na młodych, a wizja polskiego składu jest wiecznie żywa. Gdyby Jason Doyle zdecydował się na odejście (możliwy kurs na For Nature Solutions Apatora Toruń), to Unia, biorąc na powrót Smektałę, będzie bliżej tej wizji.