Ten rok był najgorszym w dotychczasowej ekstraligowej karierze Maksyma Drabika. Nawet jako 17-latek osiągał lepsze wyniki. Pomimo fatalnej średniej 1,426 punktu na bieg, czterokrotnie zdobywał dwucyfrowe wyniki, co pokazuje, że nadal drzemie w nim potencjał. Ogromna szansa przed nim Transfer do ROW Rybnik to wielka szansa dla Maksyma, by udowodnić, że nie jest jeszcze straconym talentem. To w końcu jeden z najbardziej utalentowanych żużlowców swojego pokolenia, który wciąż ma ogromne możliwości. W końcu nikt z przypadku nie zostaje dwa razy mistrzem świata juniorów. Prezes ROW-u, Krzysztof Mrozek, pokłada ogromną wiarę w Drabika, skoro ma zamiar podpisać kontrakt z Polakiem. Jeśli żużlowiec otrzyma odpowiednią opiekę i wsparcie sprzętowe, może stać się liderem rybnickiej drużyny. Czy powinien pogodzić się z ojcem? W ostatnich sezonach Drabik sprawiał sporo problemów, a dodatkowo izolował się od drużyny. Kibice Włókniarza pamiętają jak opuścił park maszyn z walizką, a gonić musiał go sam prezes Michał Świącik. - Słyszeliśmy, czytaliśmy o jego zachowaniu i charakterze. Widzimy, co robi w parku maszyn i poza nim - mówi Jan Krzystyniak. - Mogę powiedzieć, że z Drabikiem może być tylko gorzej. ROW ściąga sobie wielki kłopot na głowę - twierdzi były menedżer. Problemy zaczęły się nawarstwiać, gdy Maksym pokłócił się z ojcem. - Człowiekowi w jego wieku trudno zmienić charakter. Gdyby pogodził się z ojcem, sportowo byłoby lepiej, bo tata Sławomir dopilnowałby sprzętu. On wie, co zrobić. Jeżeli Maksym chce osiągnąć sukces, musi przeprosić ojca, bo nikt nie pomoże mu tak jak Sławek Drabik - podsumowuje legenda polskiego żużla.