Syn legendy może stracić ogromną fortunę. To będzie katastrofa
Mało kto robi wokół siebie tyle szumu co Maksym Drabik. 26-latek jest najbardziej utalentowanym zawodnikiem swojego pokolenia. Nie może dziwić fakt, że jest od lat jednym z najlepiej opłacanych żużlowców na świecie. Okazuje się, że eldorado finansowe może niedługo się skończyć. Polak coraz częściej zawodzi, sprawia problemy, a odchodząc z klubów, praktycznie zamyka sobie drzwi z szansami na powrót.
Obecny sezon był najgorszym w karierze Maksyma Drabika. Jako 17-latek jeździł znacznie lepiej niż teraz. Polak zawiódł w większości spotkań, notując jedynie krótkotrwały przebłysk formy, gdy w czterech meczach zdobywał dwucyfrowe wyniki.
Wielkie zarobki, wielkie nadzieje
Dużą wiarę w Maksyma Drabika pokłada prezes Krzysztof Mrozek. Mówi się, że w INNPRO ROW-ie Polak ma otrzymać 800 tysięcy złotych za podpis oraz 8 tysięcy złotych za każdy zdobyty punkt. Przy założeniu zdobycia 150 punktów z bonusami, Drabik może zarobić nawet 2 miliony złotych. Mistrz świata juniorów ma pełnić rolę lidera drużyny.
Talent Drabika jest bezsprzeczny, jednak jego problemy wynikają głównie z niedopasowania sprzętu. Kibice rybnickiego klubu wierzą, że jeśli znajdzie odpowiednich ludzi do swojego teamu, Polak stanie się znów jednym z najlepszych żużlowców na świecie. Oczywiście, chcieliby większej gwiazdy, ale na bezrybiu i rak ryba.
Zamknięte drzwi i ryzyko utraty fortuny
Ostatnie doświadczenia Drabika w ekstraligowych klubach nie były najlepsze. W środowisku słyszymy, że zawodnik unika kontaktu z władzami Krono-Plast Włókniarza. Podobno nie odbiera telefonów, a w siedzibie klubu próżno szukać śladu Drabika. Po takich perypetiach prezes Michał Świącik może już nigdy nie chcieć zatrudnić syna żużlowej legendy.
Problemy występowały także w innych klubach. Kibice dobrze pamiętają zamieszanie z Betard Spartą Wrocław, gdzie Drabik został zawieszony na rok za złamanie przepisów antydopingowych, a jego odejście miało chłodny wydźwięk. Choć był to najlepszy okres w jego karierze, tamta współpraca zakończyła się niesmakiem.
Jeśli Drabik nie pokaże lepszej jazdy w ROW-ie i pojawią się kolejne problemy, to zapewne straci miejsce w PGE Ekstralidze. To oznaczałoby utratę potencjalnych zarobków, gdyż w niższej lidze nikt nie zaoferuje mu tak wysokich wynagrodzeń, jakie zapewnia najwyższa klasa rozgrywkowa.