Sam zawodnik nie ukrywa, że przed finałem liczył na to, że piętnastolecie startów wśród najlepszych polskich żużlowców uczci złotym medalem. Stało się inaczej. Świst zajął piąte miejsce, a przyczynę swojego niepowodzenia, o dziwo, upatruje w fakcie iż do końca rywalizacji, sportowo o punkty walczył Piotr Protasiewicz, który w ostatniej serii startów nie miał już szans na odegranie znaczącej roli w turnieju. Przypominamy, że to właśnie XVIII wyścig zadecydował iż Świst odpadł z walki o medale. Oto jak ten bieg widzi sam zawodnik ZKŻ - "Już przed startem moi rywale byli w trochę lepszej sytuacji, bo mi przytrafiło się najgorsze tego dnia czwarte pole startowe. Od trzeciej serii wyścigów narzekano na jego stan. Przecież nawet późniejszy mistrz Polski startując z czwartego pola stracił w jednym ze swoich wyścigów aż dwa punkty. Jechałem tuż za Kościechą i szykowałem się do ataku na drugim łuku. Pojechałem szeroko, bo tam moim zdaniem było najlepsze miejsce do przeprowadzenia skutecznej akcji. I wtedy stało się coś, czego zupełnie nie spodziewałem się. Protasiewicz ostro pojechał po wewnętrznej części toru, wypchnął mnie pod bandę i wytrącił z rytmu jazdy. Byłem zaskoczony tym atakiem. Nie spodziewałem się, że włączy się do walki z zawodnikami, którzy mają medalowe szanse. On nie miał już szans na zajęcie miejsca choćby w czołowej ósemce. Moim zdaniem powinien pozwolić liderom na bezpośrednią walkę o zwycięstwo. Starałem się gonić Protasiewicza, ale on był bardzo szybki. Dlatego pod koniec wyścigu zdenerwowałem się i straciłem wolę walki. Wyprzedził mnie nawet Roman Chromik. Trzecia pozycja i tak mi nic nie dawała." - to fragmenty wypowiedzi ZKŻ dla lokalnego dodatku " GW". Jak widać wychowanek gorzowskiej Stali nie rozumie zachowania Piotra Protasiewicza, który jak na sportowca przystało do końca walczył o punkty i nie " bawił" się w liczeniu który ze startujących ma jeszcze szanse i na co. Wypada tylko wyrazić ubolewanie iż jeden z najbardziej zasłużonych polskich zawodników swoimi wypowiedziami deprecjonuje zasadę walki fair - play. Nasuwa się również pytanie o sposób w jaki podchodził do rywalizacji w swoich poprzednich czternastu finałach Piotr Świst. Czy wtedy kiedy wracał bez medalu, część zawodów jeździł dla zabawy, lekceważąc kibiców i dając pełne pole do popisu tym, którzy tego dnia byli w lepszej dyspozycji?