Michelsen odwrócił się na pięcie Bartosz Zmarzlik, Jarosław Hampel, Dominik Kubera na U24, Jack Holder, Fredrik Lindgren i Mateusz Cierniak jako lider formacji juniorskiej. Tak ma wyglądać szkielet drużyny Motoru Lublin na sezon 2023. Prezes Jakub Kępa chciał dokonać w okresie transferowym dwóch roszad. Zmarzlik miał przyjść za wyklętego w Lublinie Grigorija Łagutę i dobrać kogoś w miejsce Maksyma Drabika, który raz, że w trakcie rozgrywek obniżył loty, a dwa zaczął coraz mocniej irytować swoim zachowaniem i stylem bycia. Misterny plan sypnął się, kiedy szef Motoru zaaferowany rozmowami z Bartkiem Zmarzlikiem, zorientował się, że Włókniarz podkradł mu Mikkela Michelsena. Kępa był tak napalony na najlepszego żużlowca PGE Ekstraligi, że zapomniał o bożym świecie i Duńczyk wymknął mu się tylnymi drzwiami. Choć trzeba powiedzieć sobie otwarcie, obaj panowie zdążyli wcześniej usiąść przy negocjacyjnym stole, ale daleko im było do padnięcia sobie w ramiona. Dla Zmarzlika Motor stworzył komin płacowy. Żaden z jego nowych kolegów klubowych nawet nie zbliży się do pensji zaproponowanej aktualnemu wicemistrzowi świata. Nierównomierna hierarchia w wypłatach, kiedy w powietrzu fruwają grube miliony, to zawsze ryzykowna zabawa, w której wyniku więcej jest zazwyczaj zabitych niż rannych. Zresztą jak nie wiadomo o co chodzi, to przeważnie chodzi o pieniądze. Kapitan Michelsen poczuł się urażony, odwrócił się na pięcie, a rozjuszoną zwierzynę chętnie podleczył "paroma złotymi" dorzuconymi do umowy z Lublina, szczwany lis spod Jasnej Góry - Michał Świącik. Prezes spadł na cztery łapy I tak zamiast dwóch nazwisk lista życzeń prezesa Kępy musiała urosnąć do trzech, ale na spektakularne zwroty akcji było już zdecydowanie za późno. Rynek uległ przetrzebieniu i trzeba było zaczepiać zawodników o uznanej marce, którzy będą wymieniani w innych klubach na solidniejsze ogniwa. W tej sytuacji padło chyba na najlepsze dostępne opcje, czyli Jacka Holdera z eWinner Apatora Toruń i Fredrika Lindgrena z Częstochowy. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Jak pokazuje przeszłość Lublin, to świetne miejsce od odbudowy. Matej Zagar, czy Paweł Miesiąc stanęli tam na nogi, a potem po odejściu nie powtórzyli już podobnego sezonu. Tegoroczny casus Drabika jakby potwierdzał tę regułę. Maksym po kilkunastomiesięcznej banicji odżył i summa summarum ma ogromny wkład w to, że Motor zajmie fotel lidera po rundzie zasadniczej z tylko jedną porażką na koncie. Rachunek zysków i strat Kępie plus minus się zbilansuje. Mimo chwilowego pożaru, zachował spokój i wyjdzie z twarzą z letniej zawieruchy na giełdzie. Spadł na cztery łapy niczym rasowy kot. Ten skład, to ciekawa mieszanka wybuchowa i gdybym był kibicem Motoru ruszyłbym po karnet. Kupuję tę drużynę i w tym stanie osobowym i jeśli tylko nie będzie zgrzytów wewnątrz, a nowe elementy szybko uda się wkomponować, to lublinianie znów będą trząść ligą.