GKM przegrał we Wrocławiu tylko 40:50, co stawia zespół z Grudziądza w bardzo dobrym położeniu przed rewanżem. Humory w klubie z pewnością poprawił też wynik niedzielnego starcia w Toruniu - Apator dołączył do Falubazu i teraz te dwie drużyny przegrały mecz na własnym torze. Jeśli torunianie sensacyjnie nie wygrają w Gorzowie, to grudziądzanom do półfinału wystarczy przynajmniej remis (jako lucky loser). Jeszcze kilka tygodni temu nikt nie uwierzyłby w taki scenariusz, GKM pod wodzą Roberta Kościechy pisze niesamowitą historię. PGE Ekstraligi. GKM Grudziądz o krok od strefy medalowej Szkoleniowiec GKM-u w rozmowie z dziennikarzami nie ukrywał radości z osiągnięcia dobrego wyniku. - Cieszymy się, ale pamiętajmy, że musimy odrobić jedenaście punktów, żeby jechać dalej - mówił Kościecha. - Chociaż może wystarczyć nawet 45. Moim zdaniem pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony. Parę punktów nam gdzieś pouciekało, jednak moi zawodnicy walczyli, jechali sercem na torze i współpracowali razem w parku maszyn - dodawał po chwili trener rewelacji ostatnich tygodni w PGE Ekstralidze.Zapytaliśmy 46-latka o to, czy morale zespołu aktualnie są na najwyższym poziomie. Niedawno przecież GKM rozgromił Krono-Plast Włókniarza Częstochowa (60:30), a Betard Spartę Wrocław w rundzie zasadniczej pokonał aż 51:39. - Pewność siebie nie. W sporcie trzeba mieć pokorę, bo pokora buduje zawodnika, kluby i wszystko inne. Patrzę na to z dystansem. Wydaje mi się, że niektórzy już po czwartej kolejce nas skreślali, mówili, że spadniemy. Pokazaliśmy jednak lwi pazur i do play-off awansowaliśmy z dużym przytupem - zaznaczył. Wojna o awans i miliony na oczach "złotego dziecka". Co za dramaturgia, wielki transfer nie upadłKościecha 40 punktów we Wrocławiu wziąłby przed meczem w ciemno. Po meczu przyznał jednak, że końcowy rezultat mógł być dla GKM-u jeszcze korzystniejszy. - Pod koniec chciałem utrzymać te dziesięć punktów straty, bo wiedziałem, że końcówki czasami nam uciekają. Sparta u siebie jest bardzo mocną drużyną, bałem się, że odskoczą. Utrzymaliśmy to, ale szkoda piętnastego wyścigu, ponieważ mogliśmy zdobyć punkt więcej - przeanalizował trener. GKM Grudziądz. Robert Kościecha architektem sukcesu Kościechę za pracę w Grudziądzu można tylko chwalić. W latach 2018-2023 był trener młodzieży, która z roku na rok robiła postępy. Gdy dołączał do GKM-u, w zespole byli najsłabsi juniorzy w całej PGE Ekstralidze, a aktualnie GKM ma jedną z lepszych par. Słabszy występ Kacpra Łobodzińskiego oraz Kevina Małkiewicza we Wrocławiu tego nie zmienia. Od sezonu 2024 Kościecha odpowiada jeszcze za pierwszy zespół. W kuchniach meczu widać, jak bardzo mu zależy na wyniku. W klubie chwalą go za pracowitość i ambicję. Dowodem jest niedawno przedłużenia umowa. Kościecha będzie trenerem GKM-u przynajmniej do końca sezonu 2026. Transfer wicemistrza świata. Może być to spore zaskoczenie