Paweł Trześniewski, choć kilka dni temu groził końcem kariery, jeśli ROW Rybnik go nie puści, dalej będzie jeździł w tym klubie. Prezes ROW-u Rybnik ma jasny przekaz dla Trześniewskiego - Jestem bardzo zadowolony z takiego obrotu sprawy. Teraz najważniejsze jest to, żeby Paweł zabrał się do roboty i pokazał w przyszłym roku na torze, że dobrze przepracował zimę i zależy mu na dalszym rozwoju - mówi prezes Krzysztof Mrozek na oficjalnej stronie internetowej klubu. Z naszych informacji wynika, że Mrozek spotkał się w ten weekend z Trześniewskim i zamknął temat. Szczegółów rozmów nie znamy. Wiemy jedynie, że młody zawodnik dostał za swoje zachowanie burę. A wszystko z powodu wywiadu dla WP SportoweFakty, gdzie Trześniewski narzekał na zarobki i zbyt wysoką jego zdaniem kwotę odstępnego. Cała awantura rozpoczęła się od tego, że ROW nie dogadał się z Betard Spartą Wrocław odnośnie ceny za zawodnika. ROW chciał 800 tysięcy, Sparta oferowała połowę tej kwoty. Gdy negocjacje utknęły w martwym punkcie, do klubu wpłynęło pismo żużlowca z prośbą o rozwiązanie kontraktu oraz informacją, że taki wniosek został złożony w PZM. PZM szybko wyprostował Trześniewskiego Na spotkaniu mediacyjnym w związku Trześniewski jasno usłyszał, że nie ma podstaw do rozwiązania umowy, bo klub wywiązuje się ze wszystkich postanowień umowy. To, że Trześniewskiemu nakłady finansowe ROW-u na jego rozwój wydają się za małe, to nie ma znaczenia. O tym mógł myśleć, kiedy podpisywał kontrakt. Swoją drogą jego umowa jest ważna do końca wieku juniora, więc teraz będzie musiał przełknąć gorzką pigułkę i dalej współpracować z klubem, który chciał opuścić. Inna sprawa, że dla rozwoju Trześniewskiego pozostanie w ROW-ie to najlepsza opcja. Eksperci już zdążyli go przestrzec przed przenosinami do Ekstraligi i do Sparty. Zawodnik jest co prawda uważany za talent, ale w tym roku tego nie potwierdził. Miał kiepską średnią, jeździł bardzo przeciętnie. Niektórzy dziwili się, że Trześniewski w ogóle wystąpił z wnioskiem o rozwiązanie kontraktu. Jeszcze większe zdziwienie budził fakt, że związek zdecydował się na mediację, bo już po wstępnym przejrzeniu stanowisk obu stron było jasne, że nie ma ku temu podstaw. PZM wszczął jednak mediację, żeby załagodzić spór. Trześniewski dostał tydzień na przemyślenie sprawy i zmianę decyzji o końcu kariery. Tak też zrobił, więc cel mediacji został osiągnięty. Czytaj także: Szokujące słowa eksperta o drużynie mistrza Polski