Te doniesienia potwierdził na Twitterze dziennikarz WP, Mateusz Puka. Tym samym rzecz jasna kariera sportowa rosyjskiego zawodnika definitywnie dobiegła końca. W tej chwili to już walka o jego życie, bo pojawiły się przerzuty. Kudriaszow pogodził się już z tym, że do żużla nie wróci. Należy wspierać go w walce o to, co najważniejsze w tym momencie. Żużlowiec ma ledwie 31 lat i to naprawdę straszne, że już w tym wieku dopadło go coś takiego. Pierwsze oficjalne informacje na temat Kudriaszowa pojawiły się w styczniu, kiedy to otwarcie przyznał, że choruje na raka. Od razu założono dla niego zbiórkę, bo przecież żużlowiec niejeżdżący jest pozbawiony jakichkolwiek szans na zarobek. Zbiórkę utworzyła jego menedżerka i przyjaciółka - Aneta Kuźniar, która sama powiedziała, że Kudriaszow jest dla niej jak syn. Udało się zebrać naprawdę sporą kwotę. Sam żużlowiec był tym bardzo wzruszony. Pojawiła się nadzieja. Teraz szans już nie ma Na początku lutego z kolei przekazano informację, że Kudriaszow podejmie leczenie, które mimo złych rokowań w jego przypadku, daje szansę na uratowanie nogi, a go za tym idzie, jakieś tam również nadzieje na kontynuację kariery, gdy zawodnik wróci do zdrowia. Teraz jednak wiemy już, że sytuacja jest niestety jasna. Kudriaszow na tor nie wróci. Obecnie jego celem jest powrót do zdrowia, bo ma dla kogo żyć. Andriej ma rodzinę, małe dziecko. Należy też otwarcie powiedzieć, że wpłacanie pieniędzy dla zawodnika może być dla niego naprawdę zbawieniem. Tu już nie chodzi tylko o kwestie związane z leczeniem. Od dłuższego czasu Kudriaszow nie zarabia, bo w tym sporcie zarabia się na torze. Nietrudno się domyślić, że jego sytuacja finansowa nie jest łatwa, bo na żużlu nie dorobił się wielkiej kasy. W takim przypadku każda wpłata jest dla niego na wagę złota.