W związku z przyznaniem obywatelstwa polskiego Wadimowi Tarsasience znów jak bumerang powrócił temat powrotu Rosjan do ścigania. Ja konsekwentnie jednak zostaję przy swoim od momentu wydania wyroku przez światową i polską federację. Wojna się nie skończyła i nikt nikomu życia nie przywróci, więc należy uznawać Rosjan za Rosjan i nie dopuszczać ich do rywalizacji. Dzisiaj wszystko odbywa się zgodnie z prawem. Rok temu toczyła się kwestia tego jak to prawo będzie wyglądało, a teraz ono jest. Jak to mówią - twarde prawo, ale prawo. Co do sprawy z Wadimem Tarasienką i traktowaniem go jako krajowego zawodnika, to jak powiedziałem wcześniej - tu też mamy do czynienia z prawem, które mówi o tym dość jednoznacznie. Kilka lat temu został wprowadzony regulamin o trzyletniej karencji i funkcjonuje on do dziś. Teraz więc Rzecznik Praw Obywatelskich oraz Polski Związek Motorowy muszą rozstrzygnąć jak należy to interpretować. Zielona Góra w żałobie. Pomagał wielu zawodnikom W kończącym się już tygodniu otrzymaliśmy też niestety tragiczną informację, która napłynęła z Zielonej Góry. Myślę, że Mariusza "Mario" Taracha znał każdy, kto choć trochę był zaangażowany w Falubaz. Ja też od kilkudziesięciu lat miałem z nim regularny kontakt, czy to przy okazji spotkań ligowych czy współpracy z wieloma uznanymi zawodnikami. Straciliśmy niestety bardzo dobrego i fajnego człowieka. Nie chcę wchodzić w szczegóły, bo to są sprawy intymne i prywatne. Żal jest naprawdę wielki, mam rozdarte serce, ale zapamiętam go przede wszystkim jako uśmiechniętego i pozytywnego człowieka. Będzie mi brakowało wielu rzeczy z nim związanych, takich jak chociażby przywitania i tego jego częstego zwrotu: "Cześć Jacku, co u ciebie?". Mariusz, spoczywaj w pokoju! Będziemy o tobie na pewno pamiętać. Skoki też mają swoje Speedway of Nations Na sam koniec zmienię nieco temat i przejdę do skoków narciarskich, które w wielu elementach podobne są do naszego ukochanego żużla. Ostatnie tygodnie dla naszych zawodników nie były najlepsze. Kamil Stoch raz nie dostał się nawet do konkursu, Dawid Kubacki także zjechał w dół. W pewnym momencie zacząłem się bać, że trener Thomas Thurnbichler pozna w końcu to nasze polskie piekiełko. Na szczęście okazało się, że nie. Mamy bowiem konkurencję, w której zdominowaliśmy weekend, a mianowicie rywalizację duetów. Wszystko zdaje się wracać do normy, podobnie jak kilka lat temu w żużlu w przypadku Rosjan i Speedway of Nations, który zastąpił drużynowy puchar świata. Ciekawi mnie więc to jak teraz zareagują polscy kibice na ten SON, tylko że w wersji skoczkowej. Podczas weekendu w Lake Placid podoba mi się także aktywna Polonia amerykańska. Widząc to wszystko w telewizji aż radowało się serce. Trzymajmy więc kciuki za skoczków, bo to oni za dwa tygodnie przejmą stery, gdy rozpoczną się mistrzostwa świata w Planicy. Później z kolei marzec, czyli coś na co czeka cała żużlowa brać. Ja szczerze mówiąc nienawidziłem marca ze względu na te wszystkie kombinacje związane z przekładaniem terminów. Swoje trzy grosze nierzadko dorzucała też pogoda, co człowieka tak trochę zniechęcało. Człowiek marzył wtedy, by ta liga się zaczęła i często odliczał dni do pierwszych spotkań o stawkę. Jacek Frątczak Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo