Coś co dla jednych wydaje się być spełnieniem marzeń, dla brytyjskich działaczy okazało się gwoździem do trumny. Mowa tu o organizacji barażu i finału Drużynowego Pucharu Świata w 2016 roku. Impreza, którą Polacy szczególnie sobie uwielbili, była gwoździem do trumny Belle Vue Aces na koniec 2016 roku. Wszystko zapoczątkował jednak nieudany start National Speedway Stadium. National Speedway Stadium zaliczył falstart Historia powstawania National Speedway Stadium w Manchesterze to prawie 10 lat wytężonej pracy Chrisa Mortona, legendy drużyny z Manchesteru i Davida Gordona, ówczesnego szefa Belle Vue Aces. Stadion wybudowano w półtorej roku, jednak koszmar działaczy z Manchesteru rozpoczął się bardzo szybko, bo podczas nocy otwierającej obiekt. Kilku zawodników utrzymywało, że tor nie nadaje się do jazdy, bo na drugim łuku, blisko krawężnika, nawierzchnia była zbyt plastyczna. Ich veto doprowadziło do odwołania zawodów, a to niosło za sobą wielkie konsekwencje. - Z czego ludzie sobie nie zdają sprawy, masz 5 tysięcy osób na stadionie, którzy zamiast oczekiwanej rozrywki, zostali zawiedzeni odesłani do domów. Oni nigdy nie wrócą - mówił Gordon w rozmowie z brytyjskim tygodnikiem Speedway Star. Większym problemem od zawiedzionych kibiców, okazali się zawiedzeni biznesmeni. - Mieliśmy pełne loże pełne ludzi biznesu, którzy chcieli być zaangażowani w ten sukces, a my ich odesłaliśmy do domu bez żadnej akcji na torze. Nasze telefony już nigdy nie zadzwoniły, choćby raz. Nikt później nie zadzwonił z chęcią zaangażowania się w Belle Vue. Zatrzymaliśmy dotychczasowych sponsorów, ale wszystkich odesłaliśmy do domów zawiedzionych i złych - dodawał David Gordon. Pół miliona złotych straty na finale DPŚ! Choć problemy z torem nie wynikały z zaniedbań klubowych działaczy (to budowniczy popełnili błąd przy tworzeniu podstaw toru - dop. red.), to konsekwencje odwołania pierwszej imprezy na nowym stadionie okazały się kolosalne. Gwoździem do trumny, dość paradoksalnie, okazał się baraż i finał Drużynowego Pucharu Świata w 2016 roku. Gdy ratusz w Manchesterze zgodził się na wsparcie inwestycji w stadion żużlowy, jednym z warunków była na nim organizacja imprez na światowym poziomie. Dlatego włodarze Belle Vue Aces postarali się o organizację imprezy na tym poziomie. Wybór padł na finałowy weekend Drużynowego Pucharu Świata. Okazuje się, że porwanie się na takie wyzwanie było przesadnie optymistyczne, bo na imprezie miejscowy klub stracił... 100 tysięcy funtów, czyli około pół miliona złotych! Drużynowy Puchar Świata ich dobił Klub z Manchesteru miał problemy finansowe już po wielkim otwarciu stadionu, które okazało się wielką klapą. Problemy pogłębiał fakt, że w kolejnych tygodniach jeździli tylko na wyjazdach, bo domowy obiekt musiał być poprawiony. To sprawiło, że działacze poważnie rozważali wycofanie się z organizacji DPŚ-u. Do podjęcia wyzwania przekonało ich to, że ich reputacja - przy potencjalnej rezygnacji z tego przedsięwzięcia - byłaby w zgliszczach. Ostatecznie DPŚ 2016 odbył się w Manchesterze, jednak impreza okazała się być gwoździem do trumny tego klubu. Choć Belle Vue Aces wystartowali w lidze w sezonie 2017, a w zeszłym roku zdobyli nawet mistrzostwo Wielkiej Brytanii, to ludzie, którzy doprowadzili do wybudowania National Speedway Stadium byli zmuszeni odejść z klubowych struktur. - Mówię to z ręką na sercu i całkowitą szczerością - popełniliśmy błędu, ale większość tego, co się stało, nie wyniknęło z naszej winy - mówi Gordon, nawiązując m.in. do błędów popełnionych przy budowie toru. - Gdybyśmy zrezygnowali z organizacji DPŚ, mielibyśmy większą szansę na przetrwanie. Pewnie działalibyśmy dłużej i może zaczęli czerpać korzyści z tego fantastycznego nowego stadionu. Ale nawet jeśli byśmy nie zorganizowali DPŚ i przetrwali dłużej, nie mam pewności, że przetrwalibyśmy COViD i spadek zainteresowania żużlem - podsumowuje David Gordon, jeden z pomysłodawców National Speedway Stadium. Zobacz także: Złamał największą kość w ciele, ale nie ma obaw przed powrotem Dosadne słowa zawodnika o kolegach z drużyny. "To żałosne!" Amerykanie myślą o przyszłości. Wyznaczyli ambitny cel