Mogę sobie tylko wyobrazić jakie myśli krążą w głowie Norberta Krakowiaka. Nie znalazł się w składzie na pierwszy mecz ZOOleszcz GKM-u Grudziądz i pewnie myśli sobie: w czym ja jestem gorszy od Mateusza Szczepaniaka czy Frederika Jakobsena. Szczepaniak wygrał, ale też nie jest w pełni szczęśliwy Jednak Szczepaniak, który w ocenie trenera Janusza Ślączki wygrał z Krakowiakiem rywalizację o skład, też nie ma komfortowej sytuacji. Pojedzie z nożem na gardle. Kiedy wsiądzie na motocykl, to z tyłu głowy będzie ta natrętna myśl: jeden błąd i wylatuję. Bo też skład GKM-u to gotowa recepta na kwasy i kiepską atmosferę. Może jeszcze jej nie ma, ale już wisi w powietrzu to coś, co powoduje, że szatnia psuje się od środka. Wiem, że GKM nie do końca kontrolował to, co dzieje się ze składem. Nagle odszedł Krzysztof Kasprzak, więc trzeba było łatać. Najpierw Szczepaniakiem, a kiedy trafiła się szansa wypożyczenia Gleba Czugunowa, to już zakontraktowany Szczepaniak robił na prezentacji wielkie oczy. Teraz Szczepaniak ma szczęście, bo finalnie trafiło na Krakowiaka i to jemu teraz różne myśli mogą się kłębić w głowie. Strach pomyśleć, co będzie, jak dojdzie Tarasienko Strach pomyśleć, co będzie, jak w pierwszym oknie śródrocznym GKM będzie mógł podpisać umowę z Wadimem Tarasienko. Już to, jak klub walczył o to, żeby mógł on jeździć jako Polak, pokazuje, jakie są plany Grudziądza. Tarasienko będzie miał pewny skład, a wtedy już nie tylko Krakowiak, ale ktoś jeszcze będzie miał kłopot. W żużlu rywalizacja o skład się nie sprawdza. Sport jest tak ekstremalny, że zawodnik musi mieć czystą głowę. Można mieć w odwodzie jednego, czy dwóch młodych żużlowców, dla których nie ma jeszcze większego znaczenia czy pojedzie, czy też nie. Dla Krakowiaka, Szczepaniaka to może znaczenia. Dla nich jazda, to pieniądze, to rozwój. Swoją drogą, to ciekawe, czy ktoś im powiedział, że finalnie staną w długiej kolejce do składu.