Anders Thomsen w Gorzowie traktowany jest jak swój. Jego cieszynki po wygranych biegach to ulubione momenty kibiców. Zresztą to właśnie w Moje Bermudy Stali Duńczyk wypłynął na szerokie wody. W sezonie 2019 zaufał mu ówczesny prezes klubu - Ireneusz Maciej Zmora i od tego momentu 28-latek notuje progres. Całkiem niedawno udało mu się zresztą wygrać rundę Grand Prix na stadionie imienia Edwarda Jancarza. Runda honorowa w samych bokserkach już na zawsze przejdzie do historii czarnego sportu. W PGE Ekstralidze 28-latek też z roku na rok spisuje się coraz lepiej, więc nic dziwnego, że od sezonu 2023 ma zarabiać dwa razy więcej. Kilkanaście miesięcy temu za podpisanie kontraktu zgarnął "tylko" 350 tysięcy. Teraz zaś na jego konto wpłynie kwota co najmniej dwukrotnie większa oraz około 8 tysięcy złotych za każdy zdobyty punkt. Anders Thomsen miał milion na stole To efekt nie tylko talentu negocjatorskiego, ale i przede wszystkim ogromnego zainteresowania zawodnikiem na rynku. Zaczęło się od zatrzymania Marka G., po którym sam zawodnik przerażony zadzwonił podobno do Betard Sparty. Ponadto kusili go też działacze z Częstochowy, gdzie czuje się jak ryba w wodzie. Mało? W kuluarach mówi się, iż milion zaoferował mu For Nature Solutions Apator Toruń. Moje Bermudy Stal w obawie przed stracenie kolejnego ważnego ogniwa zaoferowała więc ogromną podwyżkę, w efekcie czego udało się jej zatrzymać trzon drużyny poza odchodzącym do Lublina Bartoszem Zmarzlikiem. Teraz przed prezesem Waldemarem Sadowskim kolejne trudne zadanie, a mianowicie znalezienie godnego zastępstwa za dwukrotnego mistrza świata. W grę wchodzi tylko i wyłącznie Polak, bo w składzie meczowym nie licząc juniorów i zawodnika U24 musi być ich co najmniej dwóch.