Stawiał kosmiczne żądania, teraz chce rozmawiać. Jest jeden mały problem
Kontrakt Andersa Thomsena z Gezet Stalą Gorzów na 2025 jest szacowany na 3,2 miliona złotych. Kiedy jakiś czas temu strony rozmawiały o nowej umowie, to Duńczyk miał zażądać podwyżki. I to pomimo tego, że w tym roku prezentuje się słabo. Klub za ofertę podziękował, skupił się na innych opcjach, ale temat wraca. Thomsen chce rozmawiać bez wstępnych warunków. Jest odpowiedź Stali.

Na liście średnich jest pod koniec trzeciej dziesiątki. Nic dziwnego, że kibice Gezet Stali Gorzów mają go dość, czemu dają wyraz w komentarzach w mediach społecznościowych. Wciąż jednak nie wiadomo, gdzie wyląduje Anders Thomsen w sezonie 2026.
Stal Gorzów odpuściła, kiedy Anders Thomsen zażądał podwyżki
Jego pierwsze rozmowy ze Stalą dotyczące przedłużenia umowy zakończyły się fiaskiem. Działaczom bardzo nie spodobało się to, że żużlowiec z kontraktem szacowanym na 3,2 miliona złotych żąda podwyżki. W Gorzowie temat odpuścili i skupili się na innych opcjach. Wiele osób związanych z klubem uznało, że nawet dobrze się stało, bo Stal potrzebuje nowego otwarcia.
Teraz jednak temat Thomsena wraca, bo jego menedżer zgłosił klubowi chęć rozmowy bez żadnych wstępnych warunków. W Stali nie są pewni, jak to się skończy, ale na pewno porozmawiają. Jeśli znów wróci temat podwyżki, to dyskusja zostanie szybko ucięta. W innym razie negocjacje będą się toczyły i trudno dziś przewidzieć, jaki będzie ich finał.
Anders Thomsen jest w identycznej sytuacji, jak Max Fricke
Jest też jedna zła wiadomość dla Duńczyka. Stal odrzuca nie tylko temat podwyżki, ale i też nie zamierza się zgadzać na status quo. Thomsen jest w takiej samej sytuacji, jak Max Fricke w Bayersystem GKM-ie Grudziądz. Przypomnijmy, że Fricke w tej chwili ma umowę na poziomie 1,1 miliona złotych za podpis i 11 tysięcy za punkt, ale za rok już nie dostanie tej kasy. Kontrakt Fricke’a przejął Michael Jepsen Jensen. Australijczyk, chcąc zostać w Grudziądzu, będzie zmuszony zejść poniżej miliona za podpis i 10 tysięcy za punkt. W GKM-ie tłumaczą, że trzeba urealnić umowę, bo Fricke już od dwóch lat nie jest największą gwiazdą zespołu.
Identycznie ma być z Thomsenem. Gdyby przyjął warunki kontraktu nieprzekraczającego milion złotych za podpis i 10 tysięcy za punkt, to szansa na przedłużenie umowy w Stali wzrośnie. Pytanie, czy zawodnikowi będzie to odpowiadać. Dotąd pływał w luksusach, bo do klubowego kontraktu na 3,2 miliona złotych dokładał około pół miliona od lokalnych sponsorów.
Anders Thomsen zakładnikiem wysokiego kontraktu i sponsorskich dodatków
Stal jednak na pewno nie pójdzie na żadne ustępstwa. Wręcz przeciwnie. Każdy zgrzyt w rozmowach może zostać potraktowany jako pretekst do odejścia od stołu rozmów. W Gorzowie żyją teraz raczej w takiej oto wizji, że w 2026 mają całkiem nowy skład. Żaden z działaczy nie ma ciśnienia, by za wszelką cenę dogadywać się z Thomsenem.
Duńczyk ma spory problem. Najpewniej liczył, że słaby sezon nie odbije się na jego zarobkach. Rynek zawodniczy jest wąski, więc sądził, że kluby będą się o niego zabijały. To nie jest tak, że on nie ma ofert, ale Betard Sparta Wrocław z niego zrezygnowała, a z Orlen Oil Motorem Lublin się nie dogadał odnośnie wysokości kontraktu. Teraz może już tylko liczyć na propozycje z Częstochowy lub Bydgoszczy, gdy ta uzyska pewność w kwestii awansu do PGE Ekstraligi.
Thomsen ma ten kłopot, że jest zakładnikiem wysokiego kontraktu, jaki ma obecnie i powiązanych z tym sponsorskich dodatków. Tylko jeżdżąc w Gorzowie, może liczyć na pół miliona ekstra od okolicznych firm. Dlatego negocjując z innymi, próbuje uzyskać więcej i tu zaczynają się schody (stąd m.in. doszło do zerwania rozmów z Motorem). Gdyby Thomsen był gwiazdą z TOP5 to dostałby nawet i 4 miliony. Z 29. średnią nawet 900 tysięcy za podpis i 9 tysięcy za punkt, to byłaby bardzo dobra propozycja.


