Doświadczony żużlowiec to bez dwóch zdań jedna z legend tego sportu. Choć nigdy nie odniósł spektakularnego sukcesu w postaci, np. medalu indywidualnych mistrzostw świata, zaskarbił sobie serca wielu fanów wielką walecznością i twardością - i w obliczu walki na torze, i przy okazji wypadków, gdy tuż po fatalnie wyglądającym upadku był w stanie podnieść się, przystąpić do powtórki biegu i walczyć w niej, jak gdyby nigdy nic. W Polsce Harris nie radził sobie tak dobrze, jak choćby w ojczyźnie, ale trzeba mu oddać, że w kilku sezonach prezentował się bardzo solidnie. Ostatni raz było tak w 2013 roku, gdy reprezentował pierwszoligowy Grudziądz. Brytyjczyk wykręcił wówczas średnią na poziomie 2,203 pkt./bieg i był liderem drużyny aktualnie występującej w PGE Ekstralidze. W trakcie zimowego okienka transferowego Harris podpisał kontrakt z drugoligowym SpecHouse PSŻ-em Poznań. Było to dość spore zaskoczenie, bo Brytyjczyk ostatni raz w polskich ligach startował w 2017 roku w barwach rzeszowskiej Stali i nie były to występy przesadnie udane. Niemniej, podpisanie kontraktu z lubianym zawodnikiem spotkało się z entuzjastyczną reakcją nie tylko kibiców w Poznaniu, ale w całej Polsce. Chris Harris garnie się do jazdy Wydawało się jednak, że to będzie ruch, który przyniesie PSŻ-owi większe korzyści w sferze wizerunkowo-marketingowej, a nie sportowej. Okazuje się jednak, że może być inaczej. Przy okazji pierwszego treningu, poznaniacy udostępnili w mediach społecznościowych kilka zdjęć. Na materiały odpowiedział właśnie Harris. - Przepraszam, że nie może mnie być ze względu na inne zobowiązania. Bardzo chciałbym potrenować razem z drużyną. Będę w Poznaniu tak szybko, jak tylko będę mógł - napisał żużlowiec na Twitterze, deklarując chęć jazdy i, co za tym idzie, walki o skład. Głos w sprawie Harrisa zabrał Tomasz Bajerski, menadżer SpecHouse PSŻ-u Poznań. - Rozmawiałem z Chrisem. On by nawet przyjechał na najbliższy sparing z Landshut, ale jedzie mecz ligowy w Anglii. Powiedziałem mu, że ma spokojnie jechać, a jak będzie potrzeba, to będziemy dzwonić i będzie przyjeżdżał. Ja go obserwuję, więc spokojnie. Jeździł we Francji, oglądałem na żywo te zawody, w Anglii też będę obserwował, jak jeździ. Widać, że parę lat już jeździ, ma doświadczenie, w szczególności na ciężkich torach - powiedział opiekun poznańskiej drużyny. Kto wie, być może Brytyjczyk będzie miał okazję do powrotu na polskie tory po kilku latach przerwy.