W pierwszej kolejce nowego sezonu jeden z głównych faworytów rozgrywek, czyli Falubaz Zielona Góra, podejmie ekipę typowaną raczej do walki o utrzymanie - Aforti Start Gniezno. Wszyscy typują gładkie i bezproblemowe zwycięstwo miejscowych, bo na to też w sumie wskazują składy obu drużyn. Zielonogórzanie muszą szybko wrócić do PGE Ekstraligi, z której spadli w sezonie 2021. Presja na nich jest wielka, bo nikt w Falubazie nie wyobraża sobie dwóch lat na zapleczu. To może być dużym problemem, bo nikomu dobrze z takim obciążeniem się nie jeździ. Start zmontował dość eksperymentalny skład. Michael Jepsen Jensen to wciąż duże i znane nazwisko, ale w ostatnich latach raczej słabnące sportowo z roku na rok. W minionym sezonie momentami nie łapał się nawet do składu w eWinner 1. Lidze. Antonio Lindbaeck z kolei wraca do żużla po kilkunastomiesięcznej przerwie i tak naprawdę nikt nie wie, czego się po nim spodziewać. W sumie po tym zawodniku nigdy nie było wiadomo, czego się spodziewać. Raz zrobi komplet, innym razem zero. Lindbaeck i Jensen znają ten tor O ile w Zielonej Górze trudno oczekiwać cudów od takich żużlowców jak Szymon Szlauderbach czy Mikołaj Czapla, o tyle wobec wspomnianych dwóch Skandynawów można mieć jakieś oczekiwania. Obaj jeździli w Falubazie i mieli momenty, w których prezentowali się bardzo dobrze. Ich występy w Zielonej Górze miały miejsce w ostatnich latach, więc tor od tego czasu z pewnością za bardzo się nie zmienił. Bez punktów Lindbaecka i Jepsena Jensena, Start nie ma co liczyć na korzystny wynik. Pozostaje pytanie, czy sztab Startu zdecyduje się na takie ryzyko, jak wystawienie Lindbaecka od razu w pierwszym meczu. Oczywiste, że mimo długiej przerwy ten żużlowiec będzie w stanie walczyć o skład, ale być może potrzeba będzie mu więcej czasu. Znając jednak Lindbaecka, może z marszu wejść i zrobić dwucyfrowy wynik. Jeśli swoje dołożą: Fajfer, Jensen, Kildemand czy Hellstroem-Baengs, Falubaz wcale nie musi mieć łatwej przeprawy.