Przeciętnemu Polakowi, który niezbyt interesuje się żużlem, Francja kojarzy głównie się z piłką nożną oraz utytułowaną reprezentacją szczypiornistów. Od kilku lat także i czarny sport w kraju nad Sekwaną ma się ku lepszemu. Coraz bardziej rozwija się tamtejsza liga, a ponadto w 2021 roku "Trójkolorowi" awansowali do wielkiego finału Speedway of Nations i przy dobrych wiatrach mogli powalczyć w nim nawet o brązowy krążek. Ogromna w tym zasługa Davida Bellego, czyli człowieka, który udowodnił, że ciężką pracą można osiągnąć wszystko, czego człowiek sobie zapragnie. Bohater naszego tekstu to już etatowy reprezentant swojego państwa na arenie międzynarodowej. Kibice przyzwyczaili się, że niemal co roku mogą oglądać go na liście startowej Tauron Speedway Euro Championship, czyli najbardziej elitarnego cyklu w kalendarzu zaraz po prestiżowych zmaganiach w Grand Prix. Po raz pierwszy świat o 30-latku usłyszał jednak za sprawą ciut innej dyscypliny, a mianowicie żużla na długim torze. We Francji cieszy się on bowiem ogromną popularnością. - Na ligę w normalnych czasach przychodzi zazwyczaj od 200 do 700 kibiców. Lepiej jest w różnego rodzaju zawodach międzynarodowych. Wtedy oglądać nas w akcji potrafi nawet 2500 fanów. Fajne liczby pojawiają się w longtracku. W Marmande na trybunach zasiadało już nawet 8000 osób - oznajmił kilka lat temu w rozmowie z nami Mathieu Tressarieu, czyli człowiek należący do czołówki francuskich zawodników. Wracając już do samego Davida Bellego, to na długim torze zdobył on między innymi brązowy medal drużynowych mistrzostw świata. W końcu w parze z sukcesami z longtracku zaczęły przychodzić znakomite wyniki w klasycznej odmianie żużla. Przełomowy okazał się sezon 2019, w którym Francuz zadebiutował w europejskim czempionacie i po znakomitym sezonie w drugoligowym PSŻ-cie Poznań zapracował sobie na transfer do utytułowanej Polonii Bydgoszcz. Ten wypadek mógł zakończyć mu karierę. To było coś strasznego Niestety pięknie rozwijająca się kariera została na moment brutalnie zatrzymana w 2020 roku w Toruniu. Na Motoarenę dzisiejszy jubilat przyjeżdżał z myślą spektakularnego występu w piątej rundzie Tauron SEC, a skończyło się wizytą w szpitalu z poważnymi obrażeniami, które całkowicie mogły przekreślić jego dalszą przygodę z czarnym sportem. Przykra sytuacja miała miejsce w dwunastym wyścigu wieczoru. Jadący tuż za Davidem Bellego Andriej Kudriaszow miał problemy z utrzymaniem się na motocyklu i ostatecznie wypuścił prawie osiemdziesięciokilogramowy motocykl z rąk. Ten niczym torpeda wystrzelił w jadącego przed nim rywala, który następnie z impetem uderzył o tor. Wyglądało to wszystko koszmarnie i nic dziwnego, że Motoarena zamilkła na dobrych kilka minut. Do teraz wielu kibiców nie może zapomnieć tych obrazków. W Toruniu bez wątpienia doszło do jednej z najgorszych kraks w historii dyscypliny. Medycy będący w parkingu nawet nie zamierzali czekać i błyskawicznie przetransportowali poszkodowanego do pobliskiego szpitala. Tam postawiono straszą diagnozę - złamany kręg piersiowy, obojczyk i łopatka. Do tego doszedł wstrząs mózgu, przez który kontakt z zawodnikiem był mocno utrudniony. Po wielotygodniowej przerwie Francuz pokazał jednak ogromny hart ducha i wrócił na tor. Ba, w sezonie 2021, czyli pierwszym po ponownym odkurzeniu motocykla z garażu jechał jak z nut, zostając najlepszym żużlowcem na zapleczu PGE Ekstraligi. Pokochała go wówczas cała Bydgoszcz, która myślała, że przed nim wiele lat startów w Polonii. David Bellego spełnił marzenie z dzieciństwa 30-latek niespodziewanie otrzymał wtedy życiową szansę z Fogo Unii Leszno. Najbardziej utytułowany polski klub poszukiwał akurat kogoś w zamian za odchodzącego do Torunia Emila Sajfutdinowa. Wybór padł właśnie na Bellego. Bohater tego tekstu napisał tym samym piękną historię i został drugim w historii swojego państwa zawodnikiem występującym w najwyższej klasie rozgrywkowej w naszym kraju. I radził sobie w niej naprawdę przyzwoicie. Fani pokochali go zwłaszcza za jazdę na dystansie. Nie istniało u niego pojęcie "bieg stracony". - Przede wszystkim pracuję ciężko w polskiej Ekstralidze. Bardzo cieszę się, że mogę się w niej ścigać. Czuję, że mogę zdobywać jeszcze więcej punktów. To nie są łatwe rozgrywki. Razem z teamem pracujemy naprawdę ciężko - mówił w jednym z wywiadów na łamach WP SportoweFakty. Wrócił, ale nie jeździ tak dobrze jak wcześniej Ostatecznie skończyło się średnią 1,487 punktu na wyścig i błyskawicznym pożegnaniem z elitą. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Bellego w listopadzie zeszłego roku wrócił do Polonii, by wypełnić niedokończoną misję z 2021 roku. Cel? Awans do PGE Ekstraligi, czyli błyskawiczny dla niego powrót do grona najlepszych. Choć jak na razie Enea Falubaz zdaje się być nie do ruszenia, to i tak wszystko rozstrzygnie się w fazie play-off. Obecnie Francuz lepsze występy miesza z tymi gorszymi i paru kibiców powoli traci cierpliwość. - To nie jest ten sam David, który był u nas dwa lata temu - martwią się co niektórzy. Nie zmienia to faktu, iż jego skrzynka na Facebooku zaleje się dziś pozytywnymi wiadomościami z okazji urodzin.