Jakub Miśkowiak już w połowie sezonu powiedział działaczom Tauron Włókniarza Częstochowa, że nie przedłuży umowy, że potrzebuje nowych wyzwań. Wkrótce dogadał się z ebut.pl Stalą Gorzów, która kusiła go już rok temu. Wówczas jednak Miśkowiak nie zdecydował się na zmianę. Teraz dał się przekonać. Do myślenia dał mu słaby początek sezonu. Był pogubiony, nie potrafił się odnaleźć. Wtedy najpewniej doszedł do wniosku, że inny klimat może mu pomóc. Dla Stali ten transfer ma strategiczne znaczenie Stal wydawała się oczywistym kierunkiem. Inni kusili, składali oferty, ale Miśkowiak z gorzowskimi działaczami rozmawiał już przed rokiem. Już wtedy przekonał się, że Stali bardzo na nim zależy. On też może na tym ruchu zyskać, bo Stal to taki klub, co stawia żużlowców na nogi, wydobywa z nich to, co najlepsze. Dla Stali transfer Miśkowiaka ma strategiczne znacznie. To jest taki zakup na miarę finału PGE Ekstraligi w sezonie 2024. Miśkowiak zajmie pozycję zawodnika U24. W tym roku był nim Wiktor Jasiński. Nie prezentował się on jednak najlepiej, mimo iż trener Stanisław Chomski dał mu olbrzymi kredyt zaufania. Kosztowny zakup ma się Stali szybko zwrócić Nic dziwnego, że po sezonie podjęto decyzję o rezygnacji z Jasińskiego (poszedł do Arged Malesy Ostrów) i poszukano innego zawodnika w jego miejsce. Wymiana najsłabszego ogniwa ma sprawić, że drużyna znacząco podniesie swoją sportową wartość. W tym roku, gdyby nie kontuzja Andersa Thomsena, Stal najpewniej zameldowałaby się w półfinale play-off. Duńczyk nie pojechał w ćwierćfinale z Tauron Włokniarzem i Stali zabrakło 2 małych punktów, by awansować dalej. Zamiana Jasińskiego na Miśkowiaka w żaden sposób nie zabezpiecza Włókniarza, gdyby znów komuś przytrafiła się kontuzja, ale zdecydowanie zwiększa pole manewru. Miśkowiak, choć w tym roku był przeciętny, kończył trzy mecze z dwucyfrowym wynikiem. W kilku innych spotkaniach był tego bliski. Nic nie wiadomo na temat kosztów transferu, ale można założyć, że Stal najpewniej dała około miliona złotych za podpis i mniej więcej 9 tysięcy złotych za punkt. We Włókniarzu Miśkowiak miał milion i 8 tysięcy. Jeśli jednak Miśkowiak zrobi różnicę, a Stal wywalczy medal, to nikt nie będzie żałował wydanych pieniędzy.