Już miesiąc temu pisaliśmy o tym, że możliwa jest taka decyzja. Apator od lat rozgrywa swoje mecze na Motoarenie, która jest też od 2009 roku siedzibą klubu. Informacje o potencjalnej zmianie lokalizacji brzmiały nieco kuriozalnie, wręcz absurdalnie i niektórym - całkiem słusznie zresztą - nie chciało się w to wierzyć. Wydawało się niemożliwe, by klub tak po prostu wyniósł się z własnego stadionu. Tymczasem Apator właśnie potwierdził te doniesienia w oficjalnym komunikacie wydanym w mediach społecznościowych. - W związku ze zmianami organizacyjnymi Klub Sportowy Toruń SA informuje, że z dniem 1 stycznia 2023 roku nowa siedziba Klubu mieścić się będzie w Toruniu, na ulicy Dąbrowskiego 2. Kibice, chcący nabyć karnety w dniach 2-10 stycznia 2023 roku proszeni są o dokonywanie zakupów poprzez stronę https://kstorun.kupbilety.pl. Sklep Kibica również w tych dniach będzie zamknięty. Zapraszamy do zakupów online. Punkt Obsługi Kibica będzie dostępny dla Państwa od 11 stycznia 2023 r., i mieścić się będzie na Motoarenie. O dokładnej lokalizacji POK poinformujemy Państwa w najbliższych dniach - napisano. To nie jest już zabawne Choć sama sprawa wydaje się nieco śmieszna, to jednak tu nie ma generalnie z czego się śmiać. Zobaczmy, jak rosnące w patologicznym tempie koszty utrzymania wpływają na kluby. Za chwilę może się okazać, że Apator nie będzie jedynym, który wyniesie się z własnego stadionu. Pomijając już fakt, że zupełnie inaczej teraz patrzy się na ostrzeżenia ekspertów, którzy mówili dużym ryzyku niedokończenia sezonu przez część klubów, którym właśnie zabraknie pieniędzy na kontrakty. Wracając do Apatora, to zmiana siedziby akurat nie powinna w żaden sposób wpłynąć na samych żużlowców, bo motocykle wciąż będą mieć na miejscu. A przynajmniej ci, którzy taki układ preferują, czyli głównie młodzieżowcy. O ile siedziba klubu poza stadionem jeszcze jest do ogarnięcia, o tyle konieczność przechowywania sprzętu poza parkiem maszyn byłaby już po prostu niemożliwością. Na szczęście, aż tak daleko sprawy nie poszły. Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata