Jaki Piotr Paluch, trener Stali, ma interes w tym, żeby dobrze wyszkolić juniorów gorzowskiej drużyny? Głupie pytanie? Nie, jeśli weźmiemy pod uwagę to, że jednym z młodych zawodników Stali jest syn trenera, a w składzie są tylko dwa miejsca. Jaki Paluch ma interes w tym, żeby szkolić rywali dla syna? Jaki interes ma trener w tym, by podnosić kwalifikacje zawodników, którzy będą rywalizować o skład z jego synem? - Żeby nie wiem, jakim profesjonalistą był trener, to koszula zawsze będzie bliższa ciału - komentuje krótko Jacek Frątczak, były menadżer i ekspert, dając do zrozumienia, że ten układ nie jest do końca zdrowy. Nie jest oczywiście winą trenera Palucha, że ma zdolnego syna. Wydaje się jednak, że Stal powinna coś z tym fantem zrobić. Powinna zadbać o to, żeby stworzyć najzdolniejszemu juniorowi możliwie najlepszą opiekę (tu ojciec pasuje jak ulał), a z drugiej strony powinna zadbać też o pozostałych. Tu jednak aż się prosi o zmianę szkoleniowca. Ze szkółki Cierniaka wyszedł tylko jeden zawodnik Pamiętamy UKS Jaskółki Tarnów, czyli szkółkę Mirosława Cierniaka. Kto z niej wyszedł. Na pewno Mateusz Cierniak. Czy ktoś jeszcze? Nie. I nie jest to jakiś zarzut w kierunku trenera Cierniaka seniora. Mogło być tak, ze nikt poza jego synem nie miał wystarczającego talentu. Mogło być też jednak i tak, że tata największą opieką, ze względów naturalnych, otoczył syna. On był jego oczkiem w głowie, jemu poświęcił najwięcej czasu. To musiało się odbyć kosztem pozostałych. Od pewnego czasu Cierniak skupia się na karierze syna i to jest jak najbardziej zdrowy układ. Poświęca 100 procent swojej uwagi i energii, bo to jest jego interes.