2 punkty więcej i to ebut.pl Stal, a nie For Nature Solutions Apator Toruń, byłaby w półfinale PGE Ekstraligi. Stal wzniosła się na wyżyny i zdobyła 40 punktów w rewanżowym meczem z Tauron Włókniarzem w Częstochowie (40:50), ale to nie wystarczyło do przeskoczenia Apatora w tabeli przegranych. Toruń został lucky loserem, zdobywając łącznie 83 punkty. Stal zgromadziła 81 i zajęła drugie miejsce we wspomnianej tabeli. Woźniak pojechał poniżej swoich możliwości To się mogło zakończyć inaczej, gdyby lepiej pojechał Woźniak. Zawodnik, który wyszedł w tym sezonie z cienia Bartosza Zmarzlika (po jego odejściu do Platinum Motoru Lublin wskoczył na wyższy poziom), w połowie tegorocznych spotkań robił dwucyfrowe wyniki. Jego meczowa średnia to 8,5 (wliczając bonusy 9,5), a w Częstochowie zdobył 7 punktów. Zaczął od dwóch wygranych, ale potem coś się zacięło. W trzecim starcie przywiózł 1 punkt, ale nie przywiózł nikogo za plecami, a potem dołożył 3 zera. Martin Vaculik, drugi z liderów Stali zdobył w Częstochowie 15 punktów. Woźniak nie dobił nawet do 10, choć już to wystarczyłoby Stali do awansu do półfinału. Grand Prix szkodzi? Na to wygląda Zwolennicy teorii głoszącej, że Grand Prix raczej szkodzi, niż pomaga zawodnikowi, triumfują. Ich zdaniem Stal przekonała się na własne oczy, że z Woźniakiem w Grand Prix może wyglądać tylko gorzej. Woźniak położył mecz ćwierćfinałowy mimo sukcesu. Strach pomyśleć, gdy za rok zaczną mu się przytrafiać niepowodzenia. Warto w tym miejscu wspomnieć pierwszy sezon Vaculika w GP w roli stałego uczestnika. To był sezon 2013. Martinowi szło kiepsko, finalnie zajął w GP 14 miejsce. W lidze też była katastrofa, bo zakończył sezon ze średnią 1,464. Rok wcześniej miał 2,028. Z poziomu 195 punktów na sezon spadł do 120. Jeśli z Woźniakiem stanie się to samo, to Stal może się obawiać najgorszego. A już poza wszystkim, to coś ten Woźniak nie jest szczęśliwy dla Stali. Rok temu położył jej drugi mecz finałowy, teraz ćwierćfinał.