W piątek opublikowaliśmy spowiedź byłego działacza GKSŻ Zbigniewa Fiałkowskiego, który w listopadzie stracił robotę w związku. Pojawiły się sugestie, że wpływ na to miała jego zażyłość z Tadeuszem Zdunkiem, sponsorem i działaczem Wybrzeża Gdańsk. Fiałkowski przyznał, że kupił w salonie Zdunka BMW i to dało początek plotkom. Pan Zdunek zabrał głos w sprawie wywiadu kolegi, jak mówi o Fiałkowskim. Zdunek: "Dziesięć lat jestem w żużlu i nigdy tego nie zrobiłem" Dariusz Ostafiński, Interia: Rozmawiamy, bo poruszył pana nasz wywiad ze Zbigniewem Fiałkowskim. Zwłaszcza pytanie o pana zażyłe relacje z byłym działaczem GKSŻ, które zdaniem niektórych mogły mieć wpływ na to, że Wybrzeże Gdańsk było traktowane ulgowo. Tadeusz Zdunek, członek zarządu Wybrzeże Gdańsk S.A.: - Tylko jedna osoba czyniła takie zarzuty, ale to nieprawda. Ze Zbyszkiem znamy się 30 lat, jeszcze z czasów, gdy mój siostrzeniec Jarosław Skarżyński jeździł na żużlu. Przez to się poznaliśmy. Poza tym ja jestem tego typu człowiekiem, że mnie by nie sprawiło satysfakcji, gdybym załatwiał coś dla swojej drużyny, wykorzystując tą czy inną znajomość. Dziesięć lat jestem w żużlu i nigdy tego nie zrobiłem. Powiedział pan, że jedna osoba mówi o waszym zażyłych relacjach i dowodzi, że to ma przełożenie na ulgowe traktowanie Wybrzeża. - Nieważne co to za osoba. Ja tego nie powiem. Nie zgadzam się jednak, by tak to przedstawiać i takie wnioski wyciągać. Ja sobie piątki w szkole nie załatwiłem, choć różnych ludzi znałem. W sporcie też tego nie zrobiłem i robić nie będę. Tłumaczy, dlaczego sprzedał auto koledze z PZM Ja też tego panu nie zamierzam zarzucać. Jednak auto mógł pan Fiałkowski kupić w innym salonie. - To był 2014 rok, dopiero początek mojego większego zaangażowania w klub. Nikt nie pomyślał, że ktoś będzie łączył kupno auta w moim salonie z jakimiś innymi sprawami. Jak rozumiem, miałem udawać, że Zbyszka nie znam? Przepraszam, ale ja tak nie potrafię. No, ale przecież można było założyć, że taka transakcja uruchomi spekulacje. - To jest zwykła pruderia. Takie myślenie powoduje, że politycy odcinają się od przedsiębiorców. Każdy i wszędzie widzi układ. Nie róbmy z tego świata czegoś, czym nie jest. Zdunek argumentuje. Uważa, że mógł to zrobić Staram się zrozumieć pańskie oburzenie, ale z drugiej strony ja bym u pana auta nie kupił, bo bałbym się konsekwencji. W ciemno mógłbym założyć, jak by to zostało skomentowane. - Proszę mi wybaczyć, ale to bzdura. Ja się z takim myśleniem nie zgadzam. Jak Zbyszek kupował auto w moim salonie, to ja nawet nie byłem prezesem klubu startującego w lidze. Był nim jeszcze Robert Terlecki. Po jego rządach Zbyszek, ale też Piotr Szymański, ówczesny przewodniczący GKSŻ, prawnik związku Łukasz Szmit i reprezentujący zawodników Krzysztof Cegielski i ja rozmawialiśmy o tym, jak ratować żużel w Gdańsku. Kierując się pokrętną logiką, można by zapytać, czy oni też powinni być o coś podejrzewani? Wtedy wypracowaliśmy kompromis, który ocalił Wybrzeże, ale w negocjacjach uczestniczyli nie tylko Zdunek i Fiałkowski Powtórzę raz jeszcze, że staram się pana zrozumieć, ale ten zakup auta w pana salonie został źle odebrany. Wiele poważnych osób mi o tym wspominało. Albo to, że pan Fiałkowski był gościem na pańskim jachcie. - To ja mam się wyrzec kolegi? A co do jachtu, rejs, o którym mowa, odbywał się na zakończenie dwudniowego spotkania przedstawicieli GKSŻ oraz klubów I ligi w Gdańsku. Poza Zbyszkiem byli na nim inni przedstawiciele GKSŻ i działacze klubów żużlowych. Czy to znaczy, że ja ich też przekupiłem? Nie dajmy się zwariować. Ludzie różne wnioski wyciągają. - Dobrze. Nie doprowadzajmy jednak do absurdów. Czasem myślę, że ten nasz żużel jest tak chory, że sam siebie wykończy. To mi przypomina zeszłoroczny atak na moją osobę i te opowieści, że klub nie płaci. A myśmy wtedy ciężkie pieniądze wyłożyli. Ja sam, rocznie, daję 1,5 miliona złotych na żużel i na Wybrzeże. Zdunek: "Jak komuś coś sprzedam, to nie jest korupcja" My sobie jednak niczego nie wymyśliliśmy. Nawet pan Fiałkowski przyznał w wywiadzie, że ludzie gadali, że Zdunek płaci mu za auto. - A ja panu mówię, że to bzdura i żeby tych faktów nie łączyć w taki wniosek. Raz jeszcze powtórzę, że to wbrew moim zasadom. Ja chcę wygrać, ale nie przy zielonym stoliku, bo co to za satysfakcja. Do mnie każdy może się przyczepić, bo jestem dużym dealerem i znam wiele osób. Nie znaczy to jednak, że jak komuś coś sprzedam, to jest to korupcja, czy jakiś układ. Nigdy nie wykorzystał pan znajomości z panem Fiałkowskim, żeby ulżyć Wybrzeżu? - Nie, nigdy. Między nami nie ma żadnych układów. Pomógł mi swoimi radami w odbudowie żużla w Gdańsku, ale to była bezinteresowna pomoc. Tak samo, jak cała komisja pomogła mi oddłużyć 10 lat temu klub. Wtedy to też nie był żaden układ. Łatwo jednak można odgadnąć, jakie ludzie wyciągnąć wnioski. - A ja bym jednak apelował, żebyśmy nie kojarzyli w ten sposób faktów. Mnie się ta mentalność nie podoba i będę z nią walczył. To nie chodzi tylko o tę sprawę, ale też przykładowo o zarobki. U nas zmusza się tych, co zarabiają, żeby się z tym kryli. A ja tego nie będę robił. Zarobiłem uczciwie, płacę podatki, wszystko jest u mnie legalne. I to samo jest w klubie. Układów nie było i nie będzie. Nic nie poradzę na to, że ktoś opowiada o Zbyszku dziwne historie.