5 lat temu Zdzisław Tymczyszyn przestał pełnić funkcję prezesa Falubazu. - Nie ma problemu, bym zrobił dwa kroki w tył. Jak nie ma wyników, to szuka się rozwiązań - komentował w mediach. Sprzedał udziały i odszedł Niedługo później Tymczyszyn sprzedał też swoje udziały panu Stanisławowi Bieńkowskiemu. Niedługo później władza w klubie przeszła w ręce miasta, które obecnie ma większość i szykuje stadion Falubazu na Ekstraligę. Nikt by jednak nie pomyślał, że część pracy wykona spółka Tymczyszyna. Zwłaszcza że przy okazji jego rozwodu z klubem było głośno. Różne zarzuty padały w jego kierunku. Często niezasłużone. Tymczyszyn to barwna postać. Kiedy był prezesem, to jeździł na mecze koleją, a nawet na rowerze. Ten środek transportu wybrał, kiedy Falubaz pojechał do Leszna. Wtedy akurat padało, więc gdy dotarł na miejsce, był cały przemoczony. Na dokładkę wyjazd nie wypalił, bo mecz odwołano. Był twardym negocjatorem Uchodził za twardego negocjatora. Miał sukcesy, bo przedłużył umowę z Patrykiem Dudkiem, dając mu tylko pół miliona za podpis, gdy wiele klubów wokół kładło na stole więcej. Miał też porażki. Po sezonie 2017 utrzymywał, że Jason Doyle zostaje, bo dogadali warunki i Australijczyk uścisnął mu dłoń. Doyle powiedział, że to był uścisk na pożegnanie. Ma firmę transportową z siedzibą oddaloną 60 kilometrów od Zielonej Góry. To duży biznes, na stanie ma ponad 300 aut. Robi interesy z Anwilem. Dużo też podróżuje po świecie. Często jeździ lub lata do Niemiec, Włoch i Hiszpanii. Falubazem kierował często na odległość, bo mieszka na Nowym Świecie w Warszawie w apartamentowcu niedaleko Galerii Fibaka. Przyjaźń wystawiona na próbę. Bawili razem na "Weselu" W spółkę Falubaz wszedł, bo namówił go do tego były prezes Robert Dowhan. Panowie w zasadzie cały czas, z krótką przerwą, grali w jednej drużynie. Po odejściu (dymisji) Tymczyszyna ukazało się oświadczenie, w którym byłemu prezesowi wbito szpilkę. Dowhan był pod nim podpisany. Potem tłumaczył, że on o tym nie wiedział, że nawet nie znał treści pisma. Panowie szybko wyjaśnili sobie sporne kwestie o czy mogliśmy się przekonać publicznie. Dwa lata temu świetnie się bawili na premierze filmu "Wesele" w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego. Kiedy Tymczyszyn wszedł wtedy na scenę jako koproducent (dał na film trochę kasy), to Dowhan głośno go oklaskiwał.