Drabik senior zaczął współpracować ze Świdnickim po rozstaniu z teamem syna Maksyma. Spadł ówczesnemu juniorowi Włókniarza z nieba, przy Drabiku młody zawodnik bardzo się rozwinął. Pojawiał się nie tylko w składzie częstochowskiej drużyny na mecze PGE Ekstraligi, ale stał się czołowym młodzieżowcem w kraju. Na zakończenie juniorskiej kariery wywalczył tytuł Młodzieżowego Indywidualnego Mistrza Polski. Określenia "Mały Drabik" nie były bezpodstawne. Drabik nie ściemniał. Zachowanie Świdnickiego go zabolało Po odejściu z Włókniarza Drabik udzielił szczerego wywiadu Dariuszowi Ostafińskiemu. - Na początku mówili w klubie o Mateuszu, że każdy z nim wygrywa, że syn prezesa jedną ręką go pokonał. Pokazywali filmik i mówili: zobacz, tutaj o mało sam sobie nogi nie przejechał. Wziąłem jednak Mateusza i mówię: masz fajne warunki, weź się trochę powyginaj na motocyklu. On na szczęście chciał to zrobić i zrobił. I faktycznie trochę mnie przypomina - wspominał.Brak podziękowań po zdobyciu mistrzostwa Polski zabolał cenionego trenera. - On się zmienił. Jak jest trochę sukcesu, to ludzie zapominają. Ja nawet tego finału nie oglądałem. Szkoda, że nawet nie powiedział "dzięki Slammer". Bo słyszałem, że dziękował Momotowi. Ja mu przez gardło nie przeszedłem. Cieszę się jednak z tego, że ma to złoto. Wciąż mam przed oczami taką rozmowę z nim i jego tatą, gdzie tłumaczyłem im, że mają swoje pięć minut, że tylko Ekstraliga, bo oni byli po rocznym wypożyczeniu do drugoligowego wtedy Krosna i chcieli tam zostać - mówił w tym samej rozmowie. Czarna lista czarnego sportu. Za to im podpadli Świdnicki: Sławek zadzwonił do mnie w słabym momencie Spadek formy zawodnika zbiegł się ze zmianami w teamie. Drabik już mu nie pomagał, tylko zaczął pracę jako trener młodzieży w Betard Sparcie Wrocław. Poprzedni sezon, pierwszy w seniorskiej przygodzie Świdnickiego, był po prostu fatalny. - Pod koniec byłem na treningu we Wrocławiu i Lublinie. Moja jazda po uwagach trenerów nie wyglądała źle. Na jeden trening pojechaliśmy do Wrocławia ze Sławkiem Drabikiem. Dziękuję mu, że zadzwonił do mnie w tym słabym momencie i wyciągnął mnie na trening - powiedział Świdnicki w wywiadzie opublikowanym w mediach społecznościowych Texom Stali Rzeszów.W sezonie 2024 Świdnicki będzie próbował się odbudować w zespole beniaminka Speedway 2. Ekstraligi. - Rzeszowski tor na pewno będzie mi bardziej pasował od krośnieńskiego. Dużo lepiej się na nim czuję. Naprawdę wierzę w to, że wszystko wróci do normy. Nie ma możliwości, żebym zapomniał, jak się jeździ. Po treningu we Wrocławiu byłem na treningu w Lublinie. Trener Maciej Kuciapa podszedł i powiedział, że na trzecim czy czwartym wyjeździe pojawił się luz. Te momenty mnie podbudowały - podkreślił zawodnik.Wychowanek Włókniarza przyznał również, że całkowicie przeorganizował swój team. W nadchodzących rozgrywkach będzie korzystać z silników tunerów, z którymi jeszcze nigdy nie współpracował. Chodzi o Michała Marmuszewskiego (MMX) oraz Ashleya Hollowaya. - Poszły grube inwestycje - zaznaczył. Tendencja spadkowa Polaka. To bardzo niepokoi