Dla naszej kadry spotkanie w Rybniku było pierwszym i zarazem najważniejszym sprawdzianem przed zbliżającym się wielkimi krokami drużynowym pucharem świata we Wrocławiu. Rafał Dobrucki na Śląsk zawitał ze wszystkimi najlepszymi zawodnikami. Z orzełkiem na piersi wystartowali między innymi Bartosz Zmarzlik, Maciej Janowski czy Patryk Dudek, czyli stali uczestnicy tegorocznego cyklu Grand Prix. Australijczycy również poważnie podeszli do tematu i na obiekt ROW-u sprowadzili wielkie gwiazdy. Kibicom zaprezentował się Jason Doyle. Ponadto punkty dla swojego kraju zdobywali chociażby Max Fricke oraz Jack Holder. Nie przekonało to jednak fanów do przyjścia na stadion. Trybuny bowiem świeciły pustkami. Polacy co prawda ścigali się dla garstki widzów, ale nie zamierzali odpuszczać choćby jednego wyścigu. Efekt? Przeogromne prowadzenie już po pierwszej serii startów, które następnie stopniowo było powiększane. Gospodarze zwycięstwo zapewnili sobie w zasadzie na półmetku zmagań, a ogromna w tym zasługa kompletnych Bartosza Zmarzlika oraz Dominika Kubery. Na duet Platinum Motoru ostatecznie nikt nie znalazł sposobu. Pozostali nasi kadrowicze również pokazali się ze znakomitej strony. Po dwucyfrówkę sięgnął Janusz Kołodziej. Cenne punkty dołożyli też Jarosław Hampel, Patryk Dudek oraz Maciej Janowski. Ostatni z wymienionych zawodników mieszał jednak lepsze wyścigi z tymi gorszymi i dwukrotnie kończył bieg wjeżdżając ostatni na metę. Po drugiej stronie barykady Mark Lemon mógł przede wszystkim liczyć na Jasona Doyle’a. Wszystko co dobre dla gości działo się właśnie z jego udziałem. Kroku próbował mu dotrzymywać Jack Holder, lecz on podobnie jak Maciej Janowski jechał w kratkę. Formę pozostałych reprezentantów obecnych złotych medalistów Speedway of Nations po prostu lepiej przemilczeć. Po sprawieniu rywalom takiego pogromu nasza kadra w jeszcze lepszych humorach może przygotowywać się do imprezy roku, czyli finału Drużynowego Pucharu Świata we Wrocławiu. Bartosz Zmarzlik i spółka na Stadion Olimpijski pod koniec lipca zawitają w roli zdecydowanego faworyta.