Maciej Janowski w polskim żużlu jest od roku 2007. Błyskawicznie zwrócił na siebie uwagę, choć o jego talencie mówiono już długo przed debiutem, więc i był pod lupą. Jako bardzo młody chłopak zdobył tytuł mistrza Polski juniorów, zadebiutował w cyklu GP i stał się jedną z naszych nadziei na przyszłość. Kilka lat później Janowski był już indywidualnym mistrzem Polski, jeździł w Grand Prix jako stały uczestnik i wygrywał pojedyncze turnieje. Wciąż brakowało mu jednak medalu. Wrocławianin notorycznie kończył zmagania na czwartej pozycji, często zawalając ostatni turniej. Wytykano mu, że zawodzi psychika. Gdy w 2022 roku mało kto wierzył już w medal, on w Toruniu w kapitalny sposób wyrwał to rywalom. Ten niedawno zakończony sezon też miał średni, ale tak czy inaczej w decydującym biegu DPŚ we Wrocławiu pokonał Roberta Lamberta i dał Polsce upragnione złoto. Już w wieku 32 lat jest jedną z legend Betard Sparty Wrocław. To dlatego Janowski nie chce długich kontraktów Jacek Dreczka zapytał swojego gościa o to, dlaczego w przeciwieństwie do niektórych kolegów z toru, podpisuje zawsze tylko roczne umowy. - Uważam, że tak jest lepiej dla obu stron. Kontrakt zawsze można przedłużyć, a przecież w przypadku podpisania dwuletniego może się zdarzyć tak, że po roku komuś coś nie pasuje. I co wtedy? Zrywamy kontrakt? Nie chcę takich sytuacji. Kibice wiedzą, że Wrocław to mój dom i nie muszą się martwić. Zresztą, zauważyliby gdyby coś było nie tak - opisał Maciej Janowski. Przed kapitanem Betard Sparty Wrocław sezon, którego nie miał od dawna. Janowski wypadł z cyklu GP i nie otrzymał stałej dzikiej karty. Tym samym po raz pierwszy od wielu lat, wiele sobót będzie miał wolnych. Polak deklaruje jednak chęć jak najwcześniejszego powrotu do stawki. Może to zrobić poprzez SEC lub eliminacje GP. Nie będzie to jednak łatwe. W mistrzostwach Europy musi zdobyć złoto, a z GP Challenge wchodzi jedynie czołowa trójka.