Nie pomogły pielgrzymki, zaklęcia i prawie pełny stadion. Betard Sparta nie zostawiła żadnych złudzeń i pokazała, kto rządzi i dzieli w PGE Ekstralidze. Mecz zwykłemu kibicowi podobał się aż nadto. Inaczej odbierali to miejscowi. Niby Tauron Włókniarz gonił wynik, ale na niewiele się to zdało. Do niego należała zresztą końcówka, jednak wtedy było już po meczu. Ekipa z Wrocławia wciąż jest jedyną niezwyciężoną drużyną w sezonie 2023. Czy zdobędzie medal? W sporcie nie ma pewności do samego końca. Tydzień temu pisałem, że w weekend na świnoujskiej plaży spotkałem przyjaciela i zarazem dawnego kompana w walce o medale. Oczywiście staliśmy zawsze po dwóch stronach barykady, prowadząc swoje kluby. Otóż na specjalnej loży honorowej umiejscowionej na plaży był Józef Dworakowski. Nie opalał się, ale oglądał wyścigi koni arabskich oraz całe wydarzenie z tym związane. Oczywiście nie obyło się bez tematów żużlowych. Porozmawialiśmy o tym co było i co jest teraz. W przeciwieństwie do mnie, Józef dalej jest zaangażowany i mocno przeżywa ostatnie porażki Fogo Unii. W tym roku pozbycie się młodych, a ratowanie się w ich miejsce Adrianem Miedzińskim nie należało do dobrych ruchów. Zespół jest poważnie zagrożony spadkiem, co nie zdarzało się mu w przeszłości zbyt często. Ja zresztą nawet nie przyjmuję do wiadomości tego najczarniejszego scenariusza. Ta teczka budziła grozę. Zawsze się o to kłóciliśmy Na zebrania prezesów ekstraligowych klubów które odbywały się raz w miesiącu w siedzibie PZM, pan Józef zawsze przyjeżdżał z czarną teczką. Można było porównać go do słynnego Stana Tymińskiego, który omal nie został prezydentem RP. Miał dokładnie taką samą teczkę. I straszył, że wyciągnie dokumenty. Prezes Unii Leszno kiedy kłóciliśmy się o kontrakty i przepłacanie zawodników, zawsze z kolei straszył, że pokaże umowy. Powtarzał, że Leszno dobrze negocjuje i żużlowcy jeżdżą za pół ceny. Nawet śmialiśmy się w ówczesnym sternikiem Apatora, Wojtkiem Stępniewskim, że na pewno dopłacają oni, aby jeździć w biało-niebieskich barwach. Faktem jest, że teczka nigdy nie została otwarta i pewnie dzisiaj leży gdzieś na strychu. A może się mylę i znajduje się gdzieś w budynku klubowym. Ale pewnie odpowiedź na to pytanie zna tylko sam były prezes lub obecni działacze. Były to inne czasy. Wspólne zebrania i dyskusje przeszły do historii. Dlatego właśnie Józef Dworakowski ma ogromny szacunek zarówno u mnie, jak i u wszystkich działaczy. Poświęcał on swój czas i pieniądze, aby tworzyć historię Leszna i popularnych "Byków". Robert Dowhan