Unia pokonała Spartę 48:42, a Woffinden wywalczył 7 punktów z bonusem. Cała drużyna z Wrocławia po zawodach podeszła podziękować swoim kibicom za doping. W pewnym momencie jeden z fanów gospodarzy przybiegł i zaczął skakać z szalikiem Unii. Wtedy Woffinden wziął sprawy w swoje ręce i... powalił go na ziemię. Teraz nie mają innego wyjścia. Zaskoczenie? Krzystyniak: Nie będę bronił Woffindena Ekspert jest zdania, że Woffinden zawinił. Winnych jednak jest więcej. - Nie powinno dojść do takiej sytuacji. Nie będę bronił Woffindena, ale każdy tutaj zawinił. Kibic nie powinien w tym miejscu być, ochrona nie powinna dopuścić, aby on tam się znalazł, a Tai nie powinien w ten sposób atakować kibica czy innego człowieka. Całe szczęście, że nie uderzył głową, tylko ręką. Tłumaczenie zapachniało polityką. Często widzimy, jak politycy się tłumaczą. Potrafią z dnia zrobić noc - twierdzi.Sparta w swoim oświadczeniu wyraźnie zaznaczyła, że żużlowiec dokonał obywatelskiego ujęcia osoby, która wtargnęła na pas bezpieczeństwa ze strefy trybun przy biernej reakcji służb ochrony. - Przeprosiny byłyby najlepszym rozwiązaniem. Tai powinien przeprosić i wziąć to na klatę, a według niektórych za chwilę będzie bohaterem narodowym, bo bronił drużyny wrocławskiej i jej kibiców. Źle zostało to wytłumaczone. Słowa skruchy i przeprosiny z pewnością nie zamknęłyby jednak tematu - dodaje nasz rozmówca. Co oni gadają? Czy naprawdę chcą takiej ligi? Betard Sparta straci Woffindena? Może zostać zawieszony Trwa dyskusja, na jaką karę Woffinden zasłużył. - Wydaje mi się, że teraz bardzo mocno zainteresowany tym tematem jest Motor Lublin. Jestem ciekaw, który klub będzie miał większe przebicie. Osobiście uważam, że sprawa będzie się przeciągać i pewnie zimą Woffinden zostanie zawieszony na jakieś 3-4 miesiące w zawieszeniu lub zapłaci drobną kwotę, ale w trakcie sezonu nic się nie wydarzy - zaznacza Krzystyniak.Zapytaliśmy naszego rozmówcę, czy przypomina sobie podobną sytuację w polskim żużlu. - Pamięć mam dobrą i doskonale pamiętam, że w meczach, w których brałem udział, nigdy nic takiego się nie wydarzyło. W innych spotkaniach na pewno też nie, bo mówiłoby się o tym i pisało. Absolutnie nie dochodziło do takich sytuacji, a zawodnicy mieli większy kontakt z kibicami, którzy wchodzili do parkingu i rozmawiali. Nie trzeba było jednak używać siły - podsumowuje.