Kilka dni temu odbyła się konferencja prasowa z udziałem prezesa Jerzego Kanclerza, właścicieli firmy Abramczyk oraz zawodnika Mateusza Szczepaniaka. Poinformowano, że będzie on zresztą kapitanem zespołu w nadchodzącym sezonie, co świadczy o dużym zaufaniu wobec niego, bowiem ten żużlowiec jeździ w Polonii zaledwie od kilku miesięcy. Najważniejszą informacją było jednak coś innego. Oficjalnie zakomunikowano, że Polonia kolejny już rok będzie miała w nazwie firmę Abramczyk. I tym razem dostanie znacznie większe wsparcie. Jak powiedział sam prezes Jerzy Kanclerz, Abramczyk da na sezon 2024 kwotę o 100 procent większą niż dotychczas. Można zatem domniemywać, że w Bydgoszczy już nie tylko działacze klubu mocno liczą na awans. Tak duże pieniądze ze strony głównego sponsora dobitnie świadczą o chęci zaatakowania PGE Ekstraligi. Wszyscy w Bydgoszczy chcą, by rozbrat Wiktora Przyjemskiego z klubem trwał jak najkrócej. A i on sam chyba na to liczy, bo w Lublinie podpisał umowę tylko na rok. Gwiazdy w klubie, worek pieniędzy w kasie. To będzie ten rok? Sytuacja Abramczyk Polonii przed sezonem 2024 wygląda kapitalnie. Mocne zaplecze sponsorskie i bardzo silny skład, który został diametralnie zmieniony po mało udanym poprzednim sezonie. Doszły dwie "petardy" w osobach Krzysztofa Buczkowskiego i Kaia Huckenbecka. Jest też Tim Soerensen. Wypożyczono Franciszka Karczewskiego z Włókniarza Częstochowa. To daje w Bydgoszczy nadzieję, że będzie można realnie przeciwstawić się Arged Malesie, przez wielu typowanej do awansu. Jeśli jeszcze do tego dorzucimy łączonego z Polonią Maksyma Borowiaka, może się okazać że w Bydgoszczy jest zespół kompletny. Prezes Jerzy Kanclerz oczywiście zaprzecza jakoby interesował się tym zawodnikiem, ale akurat z jego strony to standardowe praktyki, bo praktycznie nigdy nie potwierdził rozmów z kimkolwiek. Borowiaka chce jeszcze kilka innych klubów, więc droga do niego daleka. Bydgoszcz jest jednak jakąś opcją.