Spółdzielnia wymierzona w Zmarzlika. Wielkie obawy, kibice ogłoszą bojkot
Bartosz Zmarzlik w 2025 roku stanie przed szansą wyrównania rekordu sześciu tytułów mistrzostw świata. Nie wszystkim się to podoba, a kibice wskazują, że kolejne zmiany w cyklu są wymierzone w 29-latka. - Mam wielkie obawy, że zrobią wszystko, co w ich mocy, aby nie zdobył kolejnego tytułu. Kiedyś cały świat jechał przeciwko Gollobowi. Serce się wtedy krajało - mówi Jan Krzystyniak w rozmowie z Interia Sport. Na dodatek Polska ma najmniej reprezentantów w cyklu od dekady. To również efekt nowej polityki światowych władz. Organizatorzy polskich turniejów są w strachu, jak pójdzie im sprzedaż biletów. - Kibice mogą zbojkotować imprezę - przyznaje.
Dwa tygodnie temu ogłoszono kolejne zmiany w Grand Prix. Organizator ze względu na słabą oglądalność kwalifikacji wprowadził sprinty do sześciu turniejów, w których łącznie do zgarnięcia będą aż 24 punkty do klasyfikacji generalnej. Po zmianach padają porównania do Formuły 1, MotoGP i tym podobnych, choć żużel to zupełnie inny sport. Kibiców przyciąga ściganie, a nie jazda jednego zawodnika w kółko.
Doszło do absurdu, cykl się zwija
Na dodatek zmieniono system rozgrywania zawodów. Po rundzie zasadniczej (20 biegów) czołowa dwójka automatycznie przechodzi do wielkiego finału. Pozostali zawodnicy z miejsc 3-10 zmierzą się w dwóch wyścigach barażowych, z których tylko zwycięzca wejdzie do finału.
- Dochodzi do niesamowitego absurdu. Zawsze byłem temu przeciwny, żeby przypadek decydował o końcowym rezultacie. Wystarczy pojechać jeden lub dwa dobre biegi pod koniec rundy zasadniczej, aby później zwyciężyć turniej. Dla mnie to kompletny absurd. Zawsze najbardziej przejrzyste i uczciwe było rozegranie dwudziestu wyścigów, a już na pewno nie to, co wprowadzono - grzmi Jan Krzystyniak.
Tak źle nie było od dekady, Polacy ogłoszą bojkot
Chwilę wcześniej ponownie głośnym echem odbiły się stałe dzikie karty wyznaczone przez promotora. W wyniku tego w stawce nie obejrzymy czołowego zawodnika PGE Ekstraligi oraz 2-krotnego wicemistrza świata, Leona Madsena. Na domiar złego Polacy będą mieli tylko dwóch stałych reprezentantów. Tak źle nie było od dekady. Organizatorzy turniejów w polskich miastach już zgrzytają zębami w obawie przed tym, jak pójdzie im sprzedaż biletów.
- Mogę się tylko zaśmiać na cały głos. Czekam tylko, kiedy pokażą drzwi wszystkim polskim zawodnikom. Zorganizujmy jeszcze 6 imprez w Polsce, im to pasuje. Jeśli to my napędzamy ten światowy żużel i mamy najwięcej turniejów w swoim kraju, to naturalnie powinniśmy mieć więcej reprezentantów. W stawce powinno być minimum trzech polskich zawodników. Jeśli kibic widzi, że w stawce jest tylko dwóch Polaków, może zbojkotować imprezę. Obawiam się, że to odbije się na sprzedaży biletów - tłumaczy.
Spółdzielnia przeciwko Zmarzlikowi
Przypomnijmy, że Bartosz Zmarzlik w przyszłym roku stanie przed szansą zdobycia szóstego tytułu mistrza świata. Tym samym wyrównałby rekord Ivana Maugera i Tony'ego Rickardssona. W najlepszym wypadku za dwa lata stanie się najwybitniejszym żużlowcem w historii.
- Każdy następny wprowadzony przepis jest absurdem. Widzę, że władze światowe idą w zaparte. Brakuje jeszcze, żeby całkowicie wykluczyli Bartosza Zmarzlika. Mam wielkie obawy, że zrobią wszystko, co w ich mocy, aby nie zdobył szóstego tytułu mistrza świata, nie wspominając o siódmym - podkreśla.
Niegdyś taka spółdzielnia była wymierzona w Tomasza Golloba. Polak walcząc o tytuł mistrza świata musiał toczyć bój z całym zachodnim światem. - Serce się wtedy krajało, kiedy cały świat jechał przeciwko Gollobowi. Tytuł Tomka miał ogromną wagę, był okupiony krwią. To było najtrudniej zdobyte mistrzostwo świata w historii polskiego żużla. Przy pełnym szacunku dla Bartka, ale Tomek miał 15 rywali, którzy byli wrogo nastawieni - dodaje.
- Mam wielkie obawy, że taka spółdzielnia powstanie w przyszłym roku i w następnych latach. Najlepszym sposobem było nie dać mu wygrać startu i tu może być podobnie. Bartkowi te starty nie zawsze wychodzą. Ten sezon pokazał, że będzie mu coraz trudniej - kończy.
Teraz nie tylko zawodnicy chcą pokonać Zmarzlika, ale walka o tytuł może się rozstrzygnąć głównie w warsztatach tunerów. Wielu z nich marzy, żeby utrzeć nosa duetowi Zmarzlik-Kowalski.