Lata, w których żużlowcy mogli rywalizować nie tylko na torze, ale również w parkach maszyn o to, który ma bardziej oryginalny kevlar, już dawno nie minęły. Nie widujemy żużlowców, jeżdżących, np. w fioletowych kombinezonach, jak niegdyś Tony Rickardsson, czy frędzli na rękawach, jak u Adama Skórnickiego. Szczytem ekstrawagancji są jaskrawozielone elementy u Patryka Dudka i Benjamina Basoo. Poza tym dominują dość standardowe projekty, najczęściej czarne lub granatowe. Choć niebieski kolor dominuje też na kevlarze Rasmusa Jensena, możemy spostrzec nań też inne kolory: czerwony, zielony, fioletowy, a poza tym wzór w szachownicę. Mówiąc wprost - dzieje się. Wygląda to tak, jakby żużlowiec inspirował się zawodnikami z przeszłości. Kolor fioletowy mógłby nawiązywać do Tony’ego Rickardssona, czerwony do Leigh Adamsa, a zielony do słynnego kombinezonu Tomasza Golloba. Czy tak faktycznie jest? Nie do końca. Jensen zaprojektował sobie strój mając... 7 lat! Inspiracji wykluczyć nie można, ale żużlowiec pytany o inspiracje dla kevlaru, w którym startował w tegorocznym cyklu SEC odpowiedział dość zaskakujący. - Jest w 100% taki sam, jak pierwszy kevlar, który zaprojektowałem będąc siedmiolatkiem - odpowiedział zaskakująco Duńczyk. - Zawsze mówiłem, że gdy zakwalifikuje się do jakiegoś dużego turnieju, chcę zrobić replikę swojego pierwszego kevlaru. Ten, w którym jeździłem, wygląda identycznie, jak ten, który miałem, gdzie miałem siedem lat i go zaprojektowałem - tłumaczył Jensen w rozmowie z Interią po ostatnim finale Speedway European Championship w Pardubicach. Okazuje się, że Duńczyk zachował swój pierwszy żużlowy strój. - Mam tę małą wersję stroju z czasów dziecięcych. Wisi w domu na ścianie. Gdy wiedziałem już, że pojadę w SEC, wziąłem go do producenta kevlarów i powiedziałem "zrób kopię". No i zrobił - wytłumaczył historię powstania wyjątkowego stroju. Patrząc na to, jak wygląda strój Duńczyka, można pozazdrościć siedmioletniemu Rasmusowi wyobraźni i kreatywności. Strój, pomimo upływu lat, wygląda naprawdę świeżo i robi znakomite wrażenie. Gdyby przyznawano nagrody za najładniejsze żużlowe kevlary, Jensen spokojnie znalazłby się na podium, a może nawet wygrał. Z drugiej strony to trochę smutne, że strój zaprojektowany przez siedmioletnie dziecko jest bardziej efektowny od strojów projektowanych zapewne przez profesjonalistów, np. uczestnikom cyklu Grand Prix. Zobacz także: Z nimi daleko nie zajadą. Ogniwa do wymiany? Jego kariera znalazła się na zakręcie. Tam się odbudował Ekstraliga go nie chciała, więc sam się do niej wprosił