Harris od początku sezonu zaskakiwał w cyklu Grand Prix walecznością. Ambicja, zadziorność, walka do końca to atuty, którymi wielokrotnie wykazywał się w dotychczasowych odsłonach. Tak spektakularnego sukcesu, jaki stał się jego udziałem w sobotni wieczór, nikt jednak się nie spodziewał. Chris Harris stał się pierwszym Anglikiem, który po 7 latach porażek rozradował brytyjskich fanów, stając na najwyższym stopniu podium. "Każdy chciałby wygrać w Cardiff, a ja jestem tym jedynym szczęśliwcem, któremu to się udało. Minęło wiele czasu od kiedy Anglik po raz ostatni stanął na najwyższym stopniu podium, więc cieszę się, że udało mi się w końcu to zrobić" - powiedział Chris Harris, cytowany na oficjalnej stronie Speedway Grand Prix. Martin Dugard to ostatni Brytyjczyk, który triumfował w turnieju GP. W 2000 roku jadąc z "dziką kartą" w Coventry niespodziewanie nie dał szans rywalom. Była to jedna z największych niespodzianek w historii cyklu i zarazem jeden z dwóch powodów do satysfakcji dla angielskich fanów w pamiętnym okresie. Oprócz sukcesu Dugarda "Wyspiarze" cieszyli się wówczas bowiem z tytułu indywidualnego mistrza świata zdobytego przez Marka Lorama - co ciekawe Loram sięgnął po "złoto" nie wygrywając ani jednego turnieju. Od tego czasu spośród żużlowców wywodzących się ze słynnej Elite League jedynie Scott Nicholls potrafił pojedynczymi i zdecydowanie zbyt mało regularnymi dobrymi występami rozradować rodaków. Do takich należeć mogą druga pozycja w pamiętnym Grand Prix Australii czy również drugi stopień podium w zeszłorocznej odsłonie we Włoszech. Atrakcyjność batalii o tytuł indywidualnego mistrza świata wzrosła dla kibiców angielskich, gdy w 2007 roku pojawił się Chris Harris. Zawodnik, dla którego nie ma straconych pozycji już w Lonigo udowodnił, że może być groźny. Jednakże prawdziwy charakter pokazał we Wrocławiu. Podczas tej odsłony Grand Prix nieustannie zwracał uwagę widowiskowymi atakami i walką o każdą pozycję, co dało mu awans do wielkiego finału, a w nim trzeci stopień podium. Niezły występ Harris zanotował i w Eskilsutnie, gdzie dopiero w półfinale pożegnał się z turniejem. Słabiej od oczekiwań wypadł dopiero występ w Kopenhadze. Zaledwie 5 punktów i odległa XIV pozycja zdecydowanie nie satysfakcjonowały żużlowca. Duńskie niepowodzenie z nawiązką zostało powetowane w Cardiff, gdzie Harris najpierw bez większych problemów dostał się do półfinału, by tam po walce z Jarosławem Hampelem wywalczyć dla siebie wielki finał. "Wiedziałem, że jeśli uda mi się przejechać dobrze pierwsze łuki, to będę bliski zajęcia świetnej pozycji, a jeżeli do tego, ktoś popełni błąd, to jeszcze przybliży mnie do celu. To wszystko właśnie się stało" - powiedział Harris na internetowej stronie cyklu. Szarża na ostatnim łuku i wyprzedzenie przy krawężniku wynoszącego się na zewnętrzną Hancocka dały Anglikowi historyczną wygraną w Grand Prix Wielkiej Brytanii na torze w Cardiff. Teraz Brytyjczyk myśli o powtórzeniu wspaniałego wyniku. "To jest wymarzony rezultat i mam nadzieję, że zdołamy go powtórzyć. To będzie jednakże trudne, bo wszyscy będą teraz oczekiwali więcej" - dodał Harris. Czy Chrisowi uda się w kolejnych odsłonach znów tak dobrze się zaprezentować? Obecnie w klasyfikacji jest piąty, a na jego koncie znajduje się 56 punktów. Konrad Chudziński