Nikt go nie znał, a tu nagle taki szok Uwagę na Westa zwrócono podczas campu Ekstraligi w Toruniu. Młody żużlowiec był jednym z tych, którzy najbardziej się wyróżniali. Imponował przy tym pracowitością, uporem i samodzielną pracą przy sprzęcie. Było kwestią czasu, aż podpisze gdzieś kontrakt. Stało się to jednak dużo wcześniej niż chyba nawet on sam zakładał. Po Westa sięgnęła gorzowska Stal. Zawodnik pojechał w kilku spotkaniach Ekstraligi U-24 i już wypadł w nich dobrze. Dał nadzieję na to, że w przyszłym roku będzie jeszcze lepiej. Momentalnie pojawiło się sporo pogłosek, że nastolatek jest spokrewniony z Anthonym Westem z MotoGP. Jak już pisaliśmy na łamach Interii, te informacje można włożyć między bajki. Tak czy inaczej chłopak ma ewidentnie papiery na dobrego żużlowca i co najważniejsze - chce się uczyć i rozwijać. Słucha innych i jest skromny. Jedyną wadą może być jego wiek, bo za rok skończy 20 lat. To wciąż młody żużlowiec, ale u juniora ważny jest dosłownie każdy rok. Spał w samochodzie. Co za historia! Tematem Michaela Westa zajęła się niedawno Gazeta Lubuska, która dość mocno prześledziła historię Australijczyka, który kilkanaście tygodni temu trafił do Polski. Jak czytamy w tejże gazecie, West początkowo spał w samochodzie. Wszystko po to, by możliwie jak najbardziej zredukować koszty swojego pobytu. Nie ma jeszcze wielkiego teamu, sponsorów. Liczy się każdy grosz. A West ma charakter sportowca i konieczność spania w aucie na pewno go nie zniechęci. Od momentu podpisania umowy w Gorzowie, życie młodego zawodnika dość mocno się zmieniło. Zamieszkał w Gorzowie, często chodzi na tamtejszą siłownię, miasto bardzo mu się podoba. Przede wszystkim jednak ma świadomość tego, że przyjechał tam by walczyć o marzenia, a nie żeby się bawić. West chce zostać topowym żużlowcem i nie ukrywa tego w wywiadach. Determinację ma potężną, bo przebył kilkanaście tysięcy kilometrów, jadąc tak naprawdę w nieznane. Od dziecka z motocyklami. Teraz skupia się już tylko na tym Michael West od najmłodszych lat miał styczność z maszynami, ale niekoniecznie tylko z tymi żużlowymi. Jeździł na flat tracku, motocrossie, próbował swoich sił w żużlu, ale na motocyklach o mniejszych pojemnościach. W końcu zdecydowanie postawił na ten ostatni sport i teraz ściga się już tylko na żużlu. Czy za rok może pojawić się w składzie ekstraligowej Stali? To mimo wszystko raczej mało realne, chociaż kto wie. Życie pisze różne scenariusze. 19-latek ma sprzęt tak naprawdę pozbierany od innych żużlowców. W Niemczech bardzo pomógł mu na przykład Christian Hefenbrock, od którego dostał motocykl. Teraz jeździ w barwach sponsorskich charakterystycznych dla Nielsa-Kristiana Iversena oraz Martina Vaculika. Ważne jest to, że Westa to nie zniechęca. On nie wybrzydza, bierze co mu los daje. Postawił wszystko na jedną kartę i to może w nim najbardziej imponować. Wardem nie będzie, ale i tak może być gwiazdą Dlaczego nie będzie Wardem? A dlatego, że w jego wieku Darcy był już w światowej czołówce, miał na koncie indywidualne mistrzostwo świata juniorów i świetne występy w Ekstralidze. Zaczynał pukać do bram GP, ale zaczął również nieco zbaczać z trasy. Furorę jednak robił już jako 16-latek. West jest teraz trzy lata starszy i dopiero wchodzi do żużlowego świata. Nie jest jednak przecież wykluczone, że za dwa-trzy lata dołączy do światowej czołówki. Widać u niego błyskawiczny progres i wielkie chęci. Mankamentem jest tylko wspomniany wcześniej wiek. Za rok będzie 20-latkiem, przydałby mu się jeszcze chociaż jeden rok więcej w kategorii młodzieżowej, gdzie ma się zdecydowanie więcej okazji do startów. Na jego wielką korzyść działa jednak utworzona niedawno Ekstraliga U-24, dzięki której ma niejako gwarancję startów aż do 2028 roku. West chce niemniej już wtedy jeździć w zupełnie innych rozgrywkach.