Mówisz Paweł Baran, myślisz Unia Tarnów. 38-latek nie dość, że jest wychowankiem tego klubu, to na dodatek nie opuścił ekipy po zakończeniu kariery. Przez dwanaście lat były żużlowiec ze swoimi podopiecznymi zdobył chociażby brązowy medal drużynowych mistrzostw kraju. Niestety bywały też sezony tragiczne, taki jak ten zakończony kilka miesięcy temu, kiedy zespół zawiódł na całej linii i z hukiem spadł do drugiej ligi. Paweł Baran wybrał pracę u dobrego znajomego Gdy wydawało się, że trener będzie chciał ekspresowo powrócić z macierzystym ośrodkiem na zaplecze PGE Ekstraligi, po skompletowaniu nowej kadry doszło do niespodziewanego rozstania. Pawła Barana w ostatniej chwili na zmianę planów przekonał Mirosław Cierniak, który zaoferował mu pracę w teamie jego syna - Mateusza. Co ciekawe, obaj panowie znają się nie od dziś, bo w sezonie 2015, w duecie prowadząc Unię, stanęli na najniższym stopniu podium DMP. - Przede mną nowe zadania, nowe cele. Zmieniam troszkę działalność. Już nie drużyna, a indywidualnie zawodnik. Z Mateuszem pracujemy nie od dzisiaj, można powiedzieć, że od początku jego kariery. Przygotowuję go w sezonie zimowym do startów, pracujemy również w sezonie letnim. Stworzyła się taka koncepcja żeby dołączyć do teamu Mateusza i po przemyśleniach, po analizie wszystkiego zdecydowałem się na ten krok - oznajmił Paweł Baran w rozmowie z rdn.pl. Oficjalny debiut w teamie młodzieżowca 38-latek zaliczy na początku kwietnia. W pierwszej kolejce PGE Ekstraligi Motor Lublin wybierze się na trudny teren do Gorzowa.