Rasmus Jensen, Timo Lahti, Adrian Gała i Jakub Jamróg, tych zawodników już nie ma w Zdunek Wybrzeżu Gdańsk. Jamróg już wcześniej zapowiedział odejście, ale Jensen, Lahti i Gała mieli zostać. Odeszli, bo Wybrzeże nie zwróciło im do końca września zaległych pieniędzy, bo było warunkiem przedłużenia umów. Prezes Wybrzeża się wścieka, a rynek już mocno przebrany Zawodnicy mają już nowe kluby, a prezes Tadeusz Zdunek wścieka się, że został oszukany, że z mediów dowiaduje się o kolejnych stratach. Bo w rozmowach telefonicznych żużlowcy mieli go zapewniać, że zostaną. Jakby nie spojrzeć Wybrzeże ma teraz gigantyczny problem, bo rynek został mocno przebrany. Już nawet wchodzący do pierwszej ligi SpecHouse PSŻ Poznań nie miał kogo brać i musiał postawić m.in. na Antonio Lindbaecka, który najlepsze lata ma za sobą. PSŻ dogadał się też z Gałą. Zrobił to, żeby rozebrać skład Wybrzeża już do końca. Wybrzeże przymierzało się wcześniej do zakontraktowania Mateusza Tondera i Nicolaia Klindt. Tonder, gdy usłyszał o zaległościach wobec zawodników, zrezygnował i zdecydował się na przejście do H.Skrzydlewska Orła Łódź. Klindt, prywatnie dobry kolega Jensena, też się wycofał. PSŻ Poznań przystopował, bo spadkowicza już znamy W innych klubach już mówi się, że spadkowicza z pierwszej ligi poznaliśmy na długo przed startem ligi. Taki PSŻ zaczął nawet oszczędzać na transferach, bo po co się wysilać, skoro Wybrzeże nie ma w tej chwili nawet jednego sensownego zawodnika. Gdańszczanie ze zmontowaniem mocnego składu będą mieli spore problemy, bo do klubu przykleiła się łatka pracodawcy, który nie płaci na czas. I nie ma znaczenia fakt, że jak mówi prezes Zdunek, zaległości wzięły się wyłącznie, stąd, że w trakcie rozgrywek pojawił się niespodziewany wydatek związany z wykupieniem Lahtiego z Orła. W związku z ostatnim zamieszaniem Wybrzeże będzie raczej skazane na zawodników, którzy będą mieli problem ze znalezieniem pracodawcy. Czytaj także: Nie ma pretensji do Gortata. Mówi, że to był jego błąd