Trans MF Landshut Devils po dwóch latach pożegnało się z Metalkas 2. Ekstraligą. Nie pożegnało się spadkiem, tylko działacze zrezygnowali z dalszych występów na za zapleczu PGE Ekstraligi z powodów regulaminowych. Zeszłoroczni liderzy opuścili drużynę, ale przyszli nowi. I nazwiska w bawarskim zespole działają na wyobraźnię kibiców. Zwłaszcza nazwiska dwóch Szwedów: Antonio Lindbaecka oraz Kima Nilssona. Obaj mają za sobą przeszłość w rywalizacji o mistrzostwo świata. Bardziej swoją obecność zaznaczył Lindbaeck, który wygrał aż trzy turnieje - w Terenzano, Toruniu (2012) i Cardiff (2016). W latach 2016-2017 w PGE Ekstralidze zobaczyliśmy najlepszą wersję żużlowca od lat budzącego kontrowersje. Szwed urodzony w Brazylii w maju będzie obchodzić 39. urodziny, a już dwukrotnie kończył karierę. Lindbaeck będzie liderem? Lindbaeck miał momenty, w których traktował żużel naprawdę poważnie. Pociechę miały z niego polskie kluby, choć w niektórych mają w pamięci jego pozasportowe problemy. Kilka razy policja zatrzymała go pijanego za kierownicą. To jeden z powodów, dlaczego możemy mówić o nim jako o niespełnionym talencie. Przecież na początku XXI wieku wielu przepowiadało mu mistrzostwo świata. Brak stabilizacji i gwałtowne spadki doprowadziły do tego, że obecnie znajduje się w Krajowej Lidze Żużlowej. Wielu ma wątpliwości, jak Lindbaeck potraktuje jazdę dla ekipy z Landshut. Trzeci poziom rozgrywkowy jest coraz mocniejszy, więc hobbystyczna jazda nie zapewni mu zadowalających punktów, ale jeśli znów zacznie traktować ten sport poważnie, to - bez dwóch zdań - będzie liderem i czołowym zawodnikiem ligi. Umiejętności i ambitnej jazdy Lindbaeckowi odmówić nie można. Świetnie ogląda się go na torze, gdy jest w formie.