Przed rozpoczęciem spotkania na trybunach Stadionu imienia Edwarda Jancarza mówiło się tylko o jednym - paskudnym upadku Andersa Thomsena w Rydze. Duńczyk w pierwszej serii startów zmagań w stolicy Łotwy zahaczył o tylne koło Jasona Doyle’a i pojechał prosto w dmuchaną bandę. Siła uderzenia była tak duża, że wylądował w pasie bezpieczeństwa i doznał licznych obrażeń. - To był mocny gong - relacjonował na naszych łamach menedżer zawodnika. Osłabieni brakiem jednego z liderów gorzowianie podjęli rękawice i do pewnego momentu utrzymywali kontakt z rywalem. Na początku kapitalnie spisywał się na przykład Szymon Woźniak, do którego dołączyli Martin Vaculik oraz Oskar Fajfer. Po siedmiu odsłonach fani w żółto-niebieskich szalikach byli naprawdę pozytywnie zaskoczeni, ponieważ przyjezdni znajdowali się na zaledwie dwupunktowym prowadzeniu. Radość kilkunastotysięcznej publiczności zamieniła się jednak w wielki smutek po groźnie wyglądającej kraksie Szymona Woźniaka. Polak dość długo leżał na torze, co dodawało dramaturgii całej sytuacji. Choć wychowanek Polonii Bydgoszcz ostatecznie wstał, to już do końca zmagań nie przypominał człowieka sprzed upadku i zamiast z przeciwnikami, walczył przede wszystkim z własnym bólem. Tauron Włókniarz oczywiście z tego powodu nie miał zamiaru odpuszczać, tylko coraz bardziej oddalał się od miejscowych, zapewniając sobie minimum remis przed wyścigami nominowanymi. Wśród gości momentami ciężko było wskazać słabe punkty. Cenne "oczka" do mety przywozili nawet młodzieżowcy, a na trudnym technicznie gorzowskim owalu nie jest to wcale takie proste. Częstochowianie do domu wrócili z solidną zaliczką, ponieważ pokonali podopiecznych Stanisława Chomskiego 49:41. Historia pokazuje jednak, że ebut.pl Stali absolutnie nie mogą oni lekceważyć. Chociażby w zeszłym roku obecni wicemistrzowie kraju dokonali niemożliwego i pod Jasną Górą wywalczyli awans do wielkiego finału PGE Ekstraligi. W Gorzowie pomimo porażki nie zamierzają rzecz jasna spuszczać głów i szykują się na zacięty rewanż. - Lubimy się tam ścigać. Nie da się tego ukryć. Każdy mecz jest inny, a tor w Częstochowie jest zazwyczaj fajnie przygotowany. Mamy nadzieję, że będziemy w stanie powalczyć - zapowiedział w Eleven Sports 1 Szymon Woźniak.