W Polsce na temat Morrisa panują różne opinie. Jednych on drażni swoim "wszędobylstwem", dbaniem o każdy szczegół czasem może aż do przesady. Inni mówią, że to człowiek odpowiedni na stanowisko szefa Grand Prix. Morris potrafi naprawdę mocno tupnąć nogą, niejednokrotnie zdarzało mu się pokazać, kto tu rządzi. Niegdyś w Malilli chociażby rozdzielał bijące się teamy Pedersena i Woffindena. Odepchnął wówczas agresywnego mechanika drugiego z nich, bardzo postawnego mężczyznę, czym zyskał spory szacunek. Kilka miesięcy temu w życiu Phila Morrisa wydarzyła się jednak tragedia, bo stracił on swoją ukochaną żonę. Jak każdy człowiek w podobnej sytuacji, dyrektor cyklu GP był w psychicznej rozsypce, chciał odpuścić sobie żużel. Do pozostania w tym sporcie nakłonili go najbliżsi, dzieci, znajomi. Wiedzą oni, jak ważny jest ten sport w jego życiu. Żużel daje Morrisowi szczęście, a jak sam powiedział dla Speedway Stara - jego dzieci potrzebują ojca w dobrym nastroju. Stąd też decyzja o podtrzymaniu aktywności w żużlu. Dodatkowe obowiązki Morrisa. Podwójny dyrektor Kilkanaście dni temu opublikowano informację dotyczącą nowej pracy Morrisa, która będzie łączona ze stanowiskiem dyrektora cyklu Grand Prix. Brytyjczyk przejmie także funkcję dyrektora generalnego Premiership. Będzie on tam odpowiadał w zasadzie za... wszystko, ale już w GP pokazał, że w sumie mu to pasuje. Kiedy trzeba dyryguje innymi, czasami bierze się za rozdzielanie krewkich zawodników, innym razem sprząta tor. Żadnej pracy się nie boi i to w jego przypadku duży atut, bo przecież jako dyrektor mógłby część z tych prac zlecić komuś innemu. Sam Morris w wywiadzie dla Interii wytłumaczył jednak powody takiego zachowania. - Prowadzę swoją firmę i wiem, że nie poprosiłbym nikogo o zrobienie czegoś, na co dana osoba nie jest przygotowana. Wiele spraw wymaga pomocy, zarządzania i pokierowania. Przykładowo w Lublinie podczas GP. Tamtejsi pracownicy nigdy wcześniej nie mieli do czynienia z zakładaniem i ściąganiem plandek, więc pomogłem im i dzięki temu wszystko poszło sprawniej. Wszystko co robię jest po to, aby wydarzenie było jak najbardziej atrakcyjne - opisał. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo