Życzę Ryszardowi Dołomisiewiczowi, by misja w Pile mu się udała, jednak podchodzę co do tego dość sceptycznie. Trzymam za niego kciuki i mam do niego sentyment. Jak on jeździł, to ja w tym czasie byłem kierownikiem sekcji żużlowej. Pamiętam go tak naprawdę od czasów, gdy uczęszczał do szkółki. Był to kawał naprawdę dobrego zawodnika. Szkoda, że musiał przedwcześnie zakończyć karierę. Dość długo nie widzieliśmy go potem w tym sporcie. Na szczęście złapał ponownego bakcyla za sprawą telewizji. Jako ekspert odżył i ponownie pokochał żużel. Co tu dużo mówić, będzie mu trudno. Śmichy-chichy są dobre, ale nie zawsze. Koniecznie przydałby mu się ktoś do pomocy. Tak naprawdę wszystko tam trzeba zbudować od zera. Teraz przed nim wiele nieprzespanych nocy, gdyż musi sobie pewne rzeczy przemyśleć. Jeżeli tak sobie ustawi zawodników, że będą na miejscu, pod kontrolą, to super. Jeżeli będzie inaczej i każdy sam będzie się przygotowywał, to do końca nie będzie najlepszym rozwiązaniem. Ryszard Dołomisiewicz w swojej przygodzie z żużlem jeszcze nigdy nie był trenerem czy menedżerem żadnej drużyny. Polonia Piła to jednak taka drużyna, że jak nie zrobi wyniku to nic się nie stanie. Jeśli pojawią się jednak sukcesy to będą mu za nie wdzięczni. Obawiam się tylko jednego. On już dużo wcześniej miał okazję, by się w to wszystko zaangażować w Bydgoszczy, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Jeżeli chodzi o rozładowanie atmosfery, to Ryszard Dołomisiewicz będzie pasował idealnie. Pytanie czy będzie on tylko menedżerem czy też trenerem w jednej osobie. Ktoś przecież musi być od celów stricte szkoleniowych. Ten klub dopiero zaczyna raczkować, a trzeba szkolić jakąś młodzież. Jeżeli obok niego miałaby być jakaś osoba, to raczej musi być to człowiek, który powąchał dyscypliny jako trener sportu żużlowego. Kilka cennych wskazówek jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziło. Z drugiej strony nie wiem co go skłoniło do tej Piły. Z reguły on zawsze był sceptyczny, co do objęcia jakiejkolwiek funkcji trenerskiej w obojętnie jakim klubie. Wtedy, kiedy on kończył karierę zawodniczą były też zresztą inne czasy. Byli żużlowcy szkolili się na instruktorów, a potem prowadzili wszelkiego rodzaju szkółki. Dzisiaj ten sport zmienił się diametralnie. Jeden człowiek potrafi być zarówno trenerem jak i menedżerem, a ponadto żużel jest całkiem inny. W starych czasach praktycznie wszystko dostawało się z klubu, a teraz każdy decyduje o sobie. Teraz trener/menedżer musi więc być bardziej czujny i kontrolować tych żużlowców. Ryszard Dołomisiewicz też nie może brać zbyt wiele srok za ogon, bo chociażby przygotowanie toru to będzie dla niego zupełna nowość. Nie da się ukryć tego, że poszedł w nieznane i mam obawy, jak wielu z nas, że to zwyczajnie może nie wyjść. Z drugiej strony, zawsze lepiej zaczynać od takiego klubu niż od PGE Ekstraligi, gdzie już z miejsca jest ogromna presja.