Prezes ROW-u Rybnik zakontraktował Mateja Zagara tuż przed startem ligi. Mówił, że robi to, bo nie chce drżeć do końca o utrzymanie. Zawodnik dostał 100 tysięcy euro za podpis i 1 tysiąc euro za punkt. Działacz pytany o zarobki Słoweńca nie podał kwot. Przyznał jedynie, że "jakość kosztuje". Kiedy w pierwszym meczu Zagar zdobył 4 punkty w 4 biegach (cztery razy przyjechał trzeci), to były wiceprezes klubu Maciej Kołodziejczyk napisał na Facebooku, że Zagar "lepiej mówi, niż jeździ", bo tego samego dnia debiutował w roli eksperta Canal+. Według Kołodziejczyka na tym powinien się skupić. Używanie mieli kibice, którzy kpili ze słów prezesa o jakości. Gdy w drugim spotkaniu Zagar zdobył raptem 1 punkt (ROW przegrał 38:52 z Falubazem) i zaliczył kolejny koszmarny występ, to fani mieli już prawdziwe używanie. Wysyłali 40-latka na emeryturę i pisali o transferowej klapie. W tamtej chwili chyba tylko prezes Mrozek wierzył w odrodzenie Zagara. A to odrodzenie rodziło się w bólach. Pierwszy udany mecz Zagar zaliczył w Bydgoszczy, gdzie pojechał na klubowych silnikach od Flemminga Graversena. Wcześniej korzystali z nich: Kacper Tkocz i Paweł Trześniewski. Juniorzy nie potrafili zrobić z nich użytku, ale "Rambo" (Zagar jest komandosem słoweńskiej armii i tak na niego wołają koledzy) przywiózł 12 punktów w sześciu biegach. Trzy z nich wygrał. Potem już poszło, choć po przegranym meczu w Landshut Zagar miał się zastanawiać, czy on się do tego nadaje. Do ludzi w parkingu mówił, że "chyba czas kończyć, skoro przegrywam z ludźmi, których nazwiska nie znam". Mrozek podniósł jednak Zagara na duchu. Powiedział, że tor w Landshut jest specyficzny, że tam nawet wielka gwiazda może przegrać ze słabeuszem, o ile ten jest dobrze doklejony do nawierzchni. Zagar chyba mu uwierzył, bo od tamtego momentu jest już z górki. W Rybniku marzą o play-off. Takiego chcą go oglądać Dziś w garażu Zagara są nie tylko silniki Graversena pożyczone z klubu, ale i też nowe jednostki napędowe od duńskiego tunera. W meczu z PSŻ Zagar położył pieczęć na wygranej ROW-u, co pozwala klubowi bardzo realnie marzyć o play-off. Gdy Patrick Hansen i Brady Kurtz potrafią zawieść, to Zagar jest raczej stabilny i coraz mocniej idzie w górę w klasyfikacji średnich. Już jest drugą armatą obok Jana Kvecha. Plotkuje się, że tor w Rybniku jest robiony specjalnie pod Zagara, ale w klubie temu zaprzeczają, mówiąc, że nawierzchnia jest taka, żeby pasowało wszystkim. Jeszcze nie wiadomo, co dalej z Zagarem w Rybniku. Czy zostanie także na kolejny sezon? Na pewno nadają z prezesem na podobnych falach. No ale Mrozek lubi takie niekonwencjonalne postacie.