Partner merytoryczny: Eleven Sports

Śmiała się z nich cała Polska, a teraz chcą medalu. Historia jak z filmu

Emocjonalny rollercoaster przeżywają w tym roku działacze klubu z Grudziądza. Już na początku rozgrywek PGE Ekstraligi kontuzji nabawił się ich lider Jason Doyle, który chwilę później zakończył sezon. Ta informacja brzmiała jak wyrok, który może oznaczać spadek. Tymczasem w GKM-ie nikt się nie poddał i efekt jest taki, że sam awans do play-offów wcale nie jest limitem tej drużyny. Podopieczni Roberta Kościechy to w tym momencie bardzo poważny kandydat do zdobycia medalu.

Zbigniew Leszczyński, Marcin Murawski i Maciej Maszewski.
Zbigniew Leszczyński, Marcin Murawski i Maciej Maszewski./GKM Grudziądz/materiały prasowe

Przez ostatnie lata GKM doczekał się prześmiewczych komentarzy dotyczących ewentualnego awansu do rundy play-off. W ostatnich sezonach mimo ambitnych planów ta sztuka nigdy im się nie udała. Nie pomogły gwiazdy światowego formatu z Tomaszem Gollobem i Nickim Pedersenem na czele. W tym roku grudziądzanie mieli walczyć o utrzymanie, a wyszedł zgoła odmienny scenariusz.

Dostali potężny cios i się zaczęło

Chyba nikt parę miesięcy temu nie spodziewał się, że dobra passa zacznie się wraz z kontuzją Jasona Doyle'a. Wystarczy przypomnieć, że GKM radził sobie bardzo przeciętnie jeszcze przed kontuzją Australijczyka. Później przyszło zatrudnienie Michaela Jepsena Jensena, który wyskoczył niczym królik z kapelusza. Do tego niemal wszyscy zawodnicy z kadry poprawili swoje wyniki i skończyło się na tym, że zespół Roberta Kościechy wcale nie musiał drżeć o utrzymanie, a spokojnie awansował do rundy play-off.

Teraz okazuje się, że pierwsze mecze ćwierćfinałowe ułożyły się dla GKM-u na tyle dobrze, że nawet ewentualny brak zwycięstwa w rewanżu ze Spartą Wrocław może dać im awans do półfinałów w roli lucky loosera. Falubaz przegrał bowiem wysoko u siebie z Motorem Lublin i jest już na straconej pozycji. Apator też odniósł u siebie klęskę w meczu przeciwko Stali Gorzów i perspektywy w kontekście rewanżu nie są dobre. Tym bardziej, że powrót kontuzjowanego Emila Sajfutdinowa do składu jest mocno wątpliwy.

W tej sytuacji GKM jest na pole position do awansu. Inna sprawa, że w grudziądzkim klubie nikt nie kalkuluje, bo przed niedzielnym meczem ze Spartą cel jest jeden - zwycięstwo.

- Jeśli mamy patrzeć na wyniki innych drużyn, to rzeczywiście dobrze to wygląda. Uważam jednak, że powinniśmy koncentrować się tylko na sobie. Będziemy się starali w rewanżowym meczu przeciwko Sparcie na własnym torze osiągnąć dobry wynik. We Wrocławiu zdobyliśmy 40 punktów. Założenie minimum było takie, abyśmy mieli czwórkę z przodu. Dobrze się to spotkanie oglądało, dzięki czemu ze spokojem podchodzimy do rewanżu - skomentował w rozmowie z Interią prezes Marcin Murawski.

Magazyn CLIP - 27.08. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Kilku zawodników GKM-u wciąż walczy o kontrakt

Sytuacja jest o tyle ciekawa, że nie wszyscy zawodnicy z obecnej kadry są pewni swojej przyszłości. W drużynie na pewno zostaje Max Fricke. Nowy kontrakt z klubem negocjuje Wadim Tarsienko i Michael Jepsen Jensen. W zawieszeniu jest Jaimon Lidsey, bo działacze zastanawiają się nad ewentualnym transferem Piotra Pawlickiego. Tym ruchom z boku przygląda się Kacper Pludra, który jest przymierzany do roli zawodnika U-24.

Sytuacja na rynku transferowym jest więc względnie komfortowa, a GKM wcale nie musi się spieszyć. Może spokojnie czekać na rozstrzygnięcia kolejnych meczów i przyglądać się formie zawodników. Ci mają o co jechać, bo dobre występy poprawią ich pozycję negocjacyjną. A to wszystko może mieć pozytywne przełożenie na tegoroczny wynik. W tym momencie medal dla grudziądzkiej drużyny wcale nie brzmi jak sciene fiction.

Marcin Murawski, prezes GKM-u Grudziądz./GKM Grudziądz/materiały prasowe
Marcin Murawski, prezes GKM-u Grudziądz./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Prezes GKM Marcin Murawski i Gleb Czugunow./GKM Grudziądz/materiały prasowe
INTERIA.PL

Więcej na ten temat

Zobacz także

Sportowym okiem