Czapki z głów przed Norbertem Krakowiakiem! Chłopak, na którym wielu już postawiło krzyżyk udowodnił, że jest życie po wieku juniora. Zawodnik ZOOleszcz GKM-u był gwiazdą spotkania przeciwko Włókniarzowi. Jeszcze niedawno niedoceniany młodzieżowiec pokazał swoim spektakularnym występem, że ciężką pracą, wiarą w swoje umiejętności, uporem, jasno nakreślonymi priorytetami, cierpliwością i głową, w której szuflady są na swoim miejscu można nie tylko przenosić góry, ale i spełniać dziecięce marzenia. Krakowiak należy do stajni tunera - Ryszarda Kowalskiego. Nie przypominam sobie, żeby Norbert kiedykolwiek narzekał na sprzęt. Tam zawsze, jak coś nie szło, to było publiczne samobiczowanie się i wskazywanie własnych niedoskonałości, gamy błędów. Grudziądz obalił mit, że posiadanie rezerwy i zawodników walczących o jedno miejsce w składzie nie wpływa odpowiednio na żużlowców. Wewnętrzna presja w żużlu się nie sprawdza. Gdybym mógł cofnąć czas, sam nie zgodziłbym, aby mieć w zespole zawodnika zapasowego. Z tego jest więcej szkody niż pożytku. Zazwyczaj tak bywa, że pech jednego jest szczęściem drugiego. Norbert po kontuzji Nickiego Pedersena uwolnił głowę i dostał wiatru w żagle. Nie jest już zapchajdziurą, wie, mniej więcej w których biegach pojawi się na torze, a w jego przypadku najgorsze było oczekiwanie. Prosiłbym tylko, aby nikt nie wykuwał już Norbertowi pomnika. On nie odleci, sodówka mu nie grozi, ale bycie w pozycji underdoga, jest korzystniejsze i bardziej komfortowe niż rzucanie kogoś od razu na piedestał. My mamy taką tendencję, że robimy z zawodników bohaterów po jednym świetnym spotkaniu. Krakowiakowi będą się jeszcze zdarzały wahania, słabsze zawody. On nie stanie się od razu maszynką do kręcenia dwucyfrówek, choć szczerze mu tego życzę. Co tydzień chylimy czoła przed partnerem klubowym Krakowiaka - Kacprem Pludrą. Część kibiców zastanawia się, czy Fogo Unia Leszno, czyli macierzysty klub 20-latka powinien pluć sobie w brodę, że go tak bez żalu oddał, zgarniając w zamian niemałą kasę. Przed sezonem trudno było zakładać, że sprzedaż Kacpra będzie złym rozwiązaniem. Działacze w Lesznie zdecydowali się na inną koncepcję i chyba jednak nikt z tego powodu nie kruszy kopii. Szansę w lidze dostają młodsi zawodnicy, a to prędzej czy później zaprocentuje. Jestem tak nauczony, że w żużlu nie można niczego żałować i zastanawiać się co by było gdyby. Pamiętajmy, że Pludra jest "produktem" myśli szkoleniowej Byków i nie pomylę się, jeśli napiszę, że trener juniorów tego klubu - Roman Jankowski pęka z dumy obserwując jazdę Kacpra. Postawię również odważną tezę, że nie byłoby pokaźnych zdobyczy gdyby... został w Lesznie. Mam swoją teorię na ten temat, ale tutaj postawię kropkę. Duży minus dla całej ekipy zielona-energia.com Włókniarza. W momencie zawieszenia Rosjan i tym samym fali osłabieni u rywali, znaczna część ekspertów typowała częstochowian nawet do bicia się o złoto. Że to będzie największy wygrany wykluczenia przedstawicieli agresora inwazji na Ukrainę. Dysponując kompletną drużyną, z niemierzalnym potencjałem sportowym, opartą o dwóch znakomitych młodzieżowców, to nie mogło się nie udać. Niestety dla fanów zespołu spod Jasnej Góry uwypukliły się stare problemy. Nie wiedzieć czemu znów mamy dwie wersje Fredrika Lindgrena, tę ligową i tę z cyklu Grand Prix. Zupełnie serio, szkoda mi prezesa Michała Świącika. Zbudował klub od zera, stworzył w nim rodzinny klimat, jest tam świetny tor do ścigania, ale brakuje najważniejszego - wyniku. Rezultat z piątku chluby częstochowianom nie przynosi, wszak po drugiej stronie barykady brakowało dwóch znaczących ogniw. GKM zastosował ZZ i nie było Pedersena. Drużyna z aspiracjami, a za taką trzeba uznawać Włókniarz powinna to wykorzystać bez względu na okoliczności. W Zielonej Górze wydarzeniem weekendu powrót na tor po urazie, kapitana Piotra Protasiewicza. Nie znajduję słów, żeby opisać przeogromną ambicję Piotrka. Jak ktoś szuka idealnego przykładu człowieka niezłomnego, z absolutnie wzorcowym podejściem do uprawiania sportu, z ręką na sercu polecam pana zawodnika Protasiewicza. Jestem w ciężkim szoku, że kilka miesięcy przed zakończeniem kariery, Piotrek wsiadł jednak jeszcze na motocykl. Zacisnął zęby, podjął rękawicę, żeby pomóc Falubazowi. Wielka klasa. Ja takiego ryzyka już bym nie podjął. Zaciągnąłbym hamulec i stwierdził w duchu, że parę tygodni mnie nie zbawi. Młodsze pokolenia powinny czerpać całym garściami z Protasiewicza, bo to sportowiec z krwi i kości, zdeterminowany w dążeniu do celów. Jeden z ostatnich Mohikanów starej szkoły żużla, nie zepsutej przez internet, konsole do gier i inne fanaberie .