Dawno nie było takiej sytuacji, w której goście dyktują warunki. Pytanie, czy można na tej podstawie wyciągnąć wnioski jak się zmienił żużel. Czy rzeczywiście pogoda, słynne plandeki mają wpływ na to, że gospodarze na początku sezonu się gubią? Najbliżej mi do wniosku, że w dużym stopniu decyduje jednak forma zawodników. Nieskromnie powiem, że byłem bliski trafienia dokładnego wyniku w Gorzowie. Typowałem zwycięstwo gości i nie pomyliłem się. Forma poszczególnych zawodników Moje Bermudy Stali nie napawała przesadnym optymizmem, ale spokojnie to tylko awaria. Z drugiej strony nie spodziewałem się tak piorunującej prędkości w motocyklach Mikkela Michelsena. Duńczyk pojechał chyba najlepszy mecz w swoje ekstraligowej karierze. Strzelić na Jancarzu Bartka Zmarzlika, czapki z głów. Do tego bardzo sprytne decyzje taktyczne związane z umiejscowieniem ZZ-etki. Po stronie gorzowskiej podobała mi się postawa Patricka Hansena. To jest to łyżka miodu. On jest tą wypadkową zmian regulaminowych i pytanie nasuwa się samo, czy gdyby nie wprowadzenie przepisu o U24, my tego chłopaka byśmy teraz oglądali w elicie. To, że wypowiada się płynnie po polsku, pochodząc z kompletnie innego kulturowo kraju zasługuje na najwyższe słowa uznania. Nie demonizowałbym tej porażki gorzowian. Oni się ogarną, prędzej niż później poukładają sobie te klocki, a regulamin z sześcioma zespołami w play-off sprawia, że takie porażki w ostatecznym rozrachunku nie muszą mieć znaczenia. Grunt to skupić się na spokojnej pracy. Rozczarował Włókniarz. Juniorzy mieli być tą siłą napędową, wartością dodaną, bo nie spodziewałem się cudów po Jonasie Jeppesenie. Młodzieżowcy weszli jednak w sezon z turbulencjami i nieszczęście gotowe, dziur nie udało się połatać. Chciałem od razu wystosować mały apel. Nie bądźmy w gorącej wodzie kąpani, nie urządzajmy polowania na czarownicę, dajmy tym chłopakom się rozjeździć. Ustabilizuje się pogoda, silniki będą się zachowywać w sposób przewidywalny i Miśkowiak ze Świdnickim odpalą. Skończy się randka w ciemno z aurą, Częstochowa podobnie jak Gorzów będzie jeszcze mocna. Duże zaskoczenie w Zielonej Górze. Remis faworyzowanego Falubazu ze Startem, to jednak niemiła niespodzianka dla miejscowych kibiców. A przecież porażka przez dłuższą chwilę zajrzała podopiecznym Piotra Żyto w oczy. Tylko, że to wypadek przy pracy. Ta ekipa nie ma prawa nie wejść do play-off. Sztab szkoleniowy powinien skupić się teraz na tym, żeby z apogeum formy wstrzelić się na lato, kiedy ważyć się będą losy awansu do PGE Ekstraligi. Dziś na lubuskim mogliśmy obejrzeć cztery pory roku Vivaldiego. Słońce, deszcz, grad i śnieg. To pokazuje z jakimi anomaliami zmagali się organizatorzy meczów w weekend. Bardzo kibicuje projektowi Arged Malesa w PGE Ekstralidze, temu romantyzmowi, jaki się tam realizuje od kilkunastu miesięcy, dlatego liczyłem, że Grudziądz padnie w Ostrowie. Po tym srogim laniu odczucia mam teraz zgoła odmienne. Chyba dostaliśmy dowód na to, że nie doszacowaliśmy drużyny GKM-u, że nie będzie to taki chłopiec do bicia jak się go maluje. Przekonujące zwycięstwo daje do myślenia, że ta batalia o szóstkę będzie do końca fazy zasadniczej pasjonująca. Na żyletki. I tego sobie i państwu życzę.