Gdzie jest prezydent Gorzowa? Podobnie jak większość środowiska byłem mocno zszokowany informacjami o zatrzymaniu prezesa Moje Bermudy Stali Gorzów - Marka Grzyba. Zrzuty wobec sternika klubu są poważne. Dotyczą prania brudnych pieniędzy, w tle jest gdzieś też temat nierozliczonej dotacji. Nie chcę być adwokatem diabła, o winie lub jej braku zadecyduje wymiar sprawiedliwości, dlatego wolałbym się pochylić nad przyszłością klubu, która chyba jednak wbrew czarnym scenariuszom rysuje w kolorowych barwach. Na początku była lekka panika, wątpliwości, co do dalszego funkcjonowania gorzowskiego ośrodka, czy są w kasie pieniądze przynajmniej na dokończenie rozgrywek przez Stal. I wtedy do akcji wkroczyła grupa ludzi dobrej woli gorzowskiego żużla, mecenasów, sponsorów, partnerów, a przede wszystkim Rada Nadzorcza. Oczywiście sytuacja jest trudna, absencja Marka Grzyba, to przecież zachwianie fundamentu Stali, a mimo to klub z Gorzowa nie tylko zachował zimną krew, ale i popisał się bardzo szybką reakcją. Nowi rządzący to ziarno niepewności szybko wyplewili. Ciemne wizje zostały spacyfikowane, zduszone w zarodku. Nikt nawet nie pisnął słówka o rychłym pogrzebie Stali. Co nie zmienia faktu, że wizerunek klubu jest nadszarpnięty. Trochę znam to poletko gorzowskie i jeśli stamtąd wypływają wiadomości, że nie ma powodów do bicia na alarm, to ja im wierzę. Stal dalej będzie walczyć o najwyższe cele. Czekam na jeszcze jeden bardzo ważny głos w tej sprawie. Głos miasta. Ratusz zawsze stał murem za żużlem, wspierał go pokaźnymi kwotami, a teraz jakby zerkał na rozwój wypadków. Taką odtrutką dla kibiców było na pewno zwycięstwo drużyny w Ostrowie i świetny debiut ligowy rewelacyjnego 16-latka - Oskara Palucha. Ten występ miał znaczenie symboliczne. Na horyzoncie pojawił się ogromny talent, prawdopodobnie jeden z największych w ostatnich latach. Grzyb był samozwańczym królem W klubie działa już nowy gospodarz, pan Waldemar Sadowski. On jest gwarantem stabilności, tak samo jak panowie Miłostan, czy Maszoński. Proszę zauważyć, że oni wszyscy, albo byli w zarządzie klubu, albo odgrywali w nim bardzo ważną rolę. Czy ktoś wcześniej o nich słyszał? Dla większości są to postaci anonimowe, gdzieś schowane w ukryciu przez poprzednika. Pan Grzyb trochę skanibalizował, to gorzowskie towarzystwo i ta wymuszona skądinąd zmiana w strukturach klubu może wyjść Stali na dobre. Takie trzęsienie w posadach może spowodować, że pewne proporcje na lokalnych szczeblach zostaną w Gorzowie przywrócone do równowagi. Patrząc z boku mogło się wydawać, że prezes Marek był samozwańczym królem, stanowił jednoosobowy zarząd, a jak on zamykał się w gabinecie, to po klubowych korytarzach hulał wiatr. Może to była taka kreacja, ale okazało się, że w otoczeniu Stali nietrudno znaleźć inne cenne osoby, które są w stanie zachować ciągłość w gorzowskim klubie i po panu Grzybie nie będzie spalonej ziemi. Szybkie mianowanie, rekomendacja dla nowego prezesa jest tego idealnym przykładem. Przenosząc się na grunt ligowy, problemy z przetrąceniem kręgosłupa w Stali odbiją się na całej lidze. Inne kluby będą próbowały wykorzystać zamieszanie w klubie. Do wyjęcia jest kilka "grubych ryb" i ich kuszenie jest oczywiste. Zadaniem nowego rozdania w Gorzowie będzie przekonanie żużlowców, żeby nie uciekali gdzie pieprz rośnie, tylko wstrzymali się z ewentualną zmiana barw. Zawodnicy poczekają, o to jestem spokojny, pod warunkiem, że to szambo nie wybije ponownie.