Trochę z przerażeniem czytam kolejne informacje dotyczące zawodników rosyjskich i ich obecności w polskich klubach. Słyszę, że prezesi przy szukaniu następców dla swoich gwiazd z kraju rządzonego przez Putina, nawet nie kryją się, że być może są tylko opcją chwilową. Przekaz idzie taki, że jeśli sankcje zostaną zniesione, Rosjanin wraca do łask. I wszystko, co do zasady się zgadza. Problem w tym, że od dwóch tygodni świat nieodwracalnie się zmienił i to na kolejne dziesięciolecia. Poza tym stan gorąco wojenny trwa i nikt nie dysponuje wiedzą, kiedy to barbarzyństwo się skończy. Odnosi się wrażenie, że są tacy którzy mają wiedzę kiedy świat wróci do jako takiej równowagi, proszę więc podzielcie się z nami tymi znakomitymi wiadomościami. Słyszałem podczas weekendu opinię jednego z naszych ekonomistów. Scenariusze nawet po zakończonej wojnie są dwa: pierwszy negatywny, drugi to katastrofa. Rosja w zakresie politycznym i gospodarczym jest i będzie pariasem świata na wiele kolejnych lat. Stan izolacji będzie podobny do przypadku Korei Północnej. Samo zaprzestanie wojny nie kończy jej skutków humanitarnych czy gospodarczych. Czy ktoś potrafi sobie wyobrazić Władimira Putina jadącego za dwa-trzy miesiące z wizytą do prezydenta Francji - Macrona, że przylatują do niego głowy państw i rozmawiamy o resecie? To jest możliwe oczywiście, ale pod warunkiem, że Rosja w jakiś cudowny sposób staje się państwem odputonizowanym, cywilizowanym w naszym rozumieniu tego słowa. Realne? Krzywa eskalacji w dalszym ciągu jest wznosząca. Ku mojemu zdziwieniu chyba ciągle głaskamy się kotkiem i nie uruchomiliśmy wszystkich narzędzi, żeby dołożyć Putinowi. Chociaż tak naprawdę, dużo ruchów odbywa się za naszymi plecami i całej prawdy nigdy się nie dowiemy. "Prezydent Macron powiedział po szczycie w Wersalu, że UE jest gotowa nałożyć jeszcze większe sankcje, jeśli sytuacja się pogorszy. Nasze pytanie do niego brzmi: ilu jeszcze ukraińskich obywateli, dzieci Ukrainy, musi zginąć, żeby te sankcje się pojawiły? (...) Jak długo musi trwać wojna, aby UE w pełni wykorzystała swój potencjał sankcji?" - pyta zastępca szefa kancelarii prezydenta Ukrainy Ihor Żowkwa. Dosłownie ścięły mnie z nóg argumenty kierowcy Siergieja Sirotkina, któremu nie mrugnęła powieka, gdy mówił, że to się nawet fajnie składa, iż wyrzucono Rosjan z królowej motosportu - F1. Facet stwierdził, że dzięki temu sport samochodowy będzie mógł się w Rosji rozwijać, że utworzone zostaną nowe kategorie wyścigowe. To jest zwierciadło społeczeństwa w Rosji. Kolejki przed McDonaldem po ostatniego burgera pokazuje hipokryzję tych ludzi. O wojnie rzekomo nic nie słyszeli... To identyczna narracja jak ta padająca z ust geniusza ekonomii - dyktatora rodem z Białorusi - Aleksandra Łukaszenki, który rzucił do swojego guru Putina, że co tam sankcje... my będziemy sprzedawać wam, wy nam i gra gitara, a za miesiąc wszyscy zapomną. W obecnym czasie nie wiadomo: śmiać się czy płakać. Powiem Państwu, kiedy nałożone sankcje zostaną poluzowane i Rosja wróci do gry. Bo abstrahując już od wszystkiego, co wyprawia się na Ukrainie, Rosja jest światu potrzebna. To nie ulega wątpliwości. Pod kątem gospodarczym, sportowym, kosmicznym itd. Ale Rosja, która respektuje prawa człowieka, suwerenność innych państw, czyli staje się po prostu krajem cywilizowanym. Bo na demokrację tam nie liczmy. To ten sam błąd jaki popełnili Amerykanie próbując zasiać swoją demokrację na Bliskim Wschodzie. Choć z historycznych kart wynika, że na początku lat 90 dyskusję na temat wstąpienia Rosji nawet do Unii Europejskiej zapoczątkował Borys Jelcyn. A potem nastał on... Trzymam naprawdę kciuki za przyszłość rosyjskich sportowców. Mam nadzieję, że po wycofaniu się wojsk z terenu Ukrainy, kiedy system sprawowania władzy się zmieni, a przede wszystkim Rosja stanie się minimum przewidywalna w zakresie bezpieczeństwa, jeszcze ich zobaczymy na arenach. Oczywiście w większości, bo są jednostki, które splamiły się na wieki wieków i dla nich droga do występów w powinna być zamknięta na zawsze. Przepis się znajdzie. Nikt zdrowo myślący nie popiera ataków, stygmatyzowania, hejtu na Rosjan mieszkających w naszym kraju. Od tego są organa ścigania i prawo w naszym kraju. Proszę nie mówić o tym w mediach, tylko ofiary tych ataków, proszę niech zgłaszają takie zdarzenia na najbliższym komisariacie. To nie sarkazm z mojej strony. Mnie za kilka przegranych spotkań też grożono, też media społecznościowe gotowały się od jadu i mowy nienawiści. Pracowałem ciężko, pewnie popełniałem błędy ale czy zasłużyłem na lincz? Podjąłem się tego wyzwania, mając z tyłu głowy ryzyko. Pretensje mogę mieć tylko do siebie. Ci Rosjanie nie przyjechali do Polski, bo tu 300 dni słonecznych. To nie Lazurowe Wybrzeże ani nawet Toskania. Prawda jest prosta: mamy do czynienia z migracją zarobkową. Aleksandr Łoktajew zrzekł się rosyjskiego obywatelstwa, ale nawet jak do nas dotrze, to nie bardzo będzie miał gdzie wracać o uprawianiu sportu nie wspominając. Rosjanie z podwójnym obywatelstwem mają jednak wybór o czym wspomniał Sirotkin. Chcę aby dobrze mnie zrozumiano, nikogo z Polski nie wyrzucam, żyjcie pośród nas, ale na Boga, współczuć mamy dzisiaj komu. O bezpieczeństwie na zawodach dla Rosjan mówię od samego początku, zanim zawieszenia stały się faktem. Dziś obserwujemy awantury na granicy z ciężarówkami w tle. A co ze stadionami? Bo jeśli dojdzie do ustania wojny, a następnego dnia, po opuszczeniu paru sparingów, w pierwszej kolejce Rosjanie zameldują się pod taśmą, będzie to oznaczać, że byliśmy świadkami globalnej halucynacji. Dzieci nie ginęły, miasta nie znikały w gruzach, a Trybunał w Hadze, niczym druga Norymberga to pointa powieści Fredericka Forsytha.