Dotknął ich palec Boży W tym sezonie plaga kontuzji dotknęła wielu zawodników. Jeszcze jedna grupa dobrze nie zdąży się wykurować, a już następna musi odwiedzać gabinety lekarskie. Ta karuzela nie przestaje się kręcić, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że gros z tych karamboli wygląda naprawdę paskudnie. Dawno tyle razy nie zasłanialiśmy oczu z przerażenia. W piątek krew w żyłach zmroził nam makabryczny wypadek z udziałem lecącego przez bandę Daniela Bewleya, a niespełna dwadzieścia cztery godziny później już martwiliśmy się o zdrowie Daniela Jeleniewskiego, któremu po kontakcie z kołem Marcina Nowaka spadł z głowy kask. Na szczęście w obu przypadkach skończyło się na strachu, co trzeba wiązać z cudem i ingerencją Boską, bo konsekwencje tych upadków mogły być dla chłopaków naprawdę tragiczne. To, że ktoś nad dwoma Danielami czuwał, to jasne jak słońce, ale trzeba też sobie otwarcie powiedzieć, że ludzie, którzy są pomysłodawcami dmuchanych band, powinni zostać obsypani złotem. Oni uratowali życie wielu zawodnikom i należy im się szacunek. Co do Betard Sparty, w której występuje Bewley, tam się coś zepsuło. Doszło do wyczerpania potencjału zawodniczego i sportowego. Pociągający za sznurki w drużynie aktualnego mistrza Polski - Andrzej Rusko musi jak najszybciej zrobić rewizję pewnych rzeczy, z mocnym uwzględnieniem parku maszyn. Nie będę szukał przyczyny słabej formy Taia Woffindena, bo to nie moja "broszka", ale zauważam, że negatywnym skutkiem dla klubu i drużyny było odejście Rafała Lewickiego. Jego niedawny podopieczny - Artiom Łaguta kręci się przy zespole, ale były świetny mechanik m.in. Tomasza Golloba, czy Krzysztofa Kasprzaka szuka szczęścia gdzie indziej. Bo jeśli Artiom jest widoczny w parkingu, to dlaczego nie ma w nim Lewickiego? Gdzie Rafał ze swoim ogromnym doświadczeniem miałby się bardziej przydać jak nie w pogrążonej w kryzysie Betard Sparcie? Tymczasem Rafał mocno się przyczynił do tego, że wrocławianie polegli u siebie z zielona-energia.com Włókniarzem i muszą teraz drżeć o awans do play-off. On postawił na nogi Kacpra Worynę, maczał palce przy jego eksplozji formy. Wprowadził do jego teamu spokój i uzmysłowił jak jeździć rozważnie, inteligentnie. Kacper udowadnia, że przypięta kilka lat temu wielkiego talentu nie była na wyrost. Po drodze było mnóstwo turbulencji, ale tak już jest w tym środowisku, że łatwo kogoś skreślić, ale zwrócić honor już ciężko nam przychodzi. Woryna miał problem z płynnym przejściem z wieku juniora do seniora. Zarzucano mu, że zasiedział się w macierzystym Rybniku i że określonego poziomu już nie przeskoczy, a PGE Ekstraligę będzie obserwował co najwyżej w telewizji. Prezes Michał Świącik trzyma na pewno rękę na pulsie i stanie na rzęsach, żeby przedłużyć umowę z Kacprem. Na sobotniej inauguracji SEC w Rybniku nie odstępował go nawet na krok. Ale to taki typ zawodnika, o którego w ogóle bym się nie martwił. Lojalny i lubiący się odwdzięczyć za obdarzone zaufanie. Wrzało pod zielonogórską pokrywką Gdyby ktoś jeszcze zastanawiał się jakie są szanse na awans Stelmet Falubazu do PGE Ekstraigi, i jakie kroki trzeba wykonać, żeby wypełnić ten cel, to Abramczyk Polonia Bydgoszcz podstawia pod nos gotowe rozwiązania. Spotkanie z Orłem Łódź pokazało gdzie jest ta słynna wartość dodana. Młodzieżowiec Wiktor Przyjemski wysmarował w sobotę czysty komplet punktów i to on zrobił gigantyczną różnicę. Kiedy posiadasz w z ekipie juniora wysokiej klasy wszystko od razu staje się łatwiejsze. Słabszy dzień zdarzył się liderowi Kennethowi Bjerre, z zawodów musiał wycofać się Jeleniewski, ogólnie zespołowi idzie jak po grudzie? Nie ma biedy, bo jest człowiek, który zamaskuje każdą niedoskonałość, zaceruje każdą dziurę. On jest dowodem na to, że jeśli tylko chcemy jechać szybko, wystarczy tylko i aż nie przeszkadzać motocyklowi. Przyjemski nie jest osiłkiem, a opanował tę sztukę perfekcyjnie. W bydgoskiej układance objawił się jeszcze jeden coraz lepiej pasujący element. Przecierałem oczy ze zdumienia jaką w ciągu tygodnia metamorfozę przeszedł Oleg Michajłow. Jeżeli Łotysz utrzyma podobną dyspozycję przez dłuższy czas, to w Abramczyk Polonii mogą cieszyć, bo na najważniejszą części sezonu narodził im się zespół komplety. Tylko "liznę" zmianę trenera w Falubazie. Niby wiadomość o tym, że Piotr Żyto żegna się z Zieloną Górą gruchnęła w tygodniu jak grom z jasnego nieba, ale można się domyślać, że tam chyba coś od dawna wrzało pod pokrywką. Nie posiadamy pełni wiedzy, jak przedstawiały się relacje trenera z zarządem, na jakiej podstawie zdecydowano się na zwolnienie Żyto, ale determinacja była spora i z punktu widzenia fazy w jaką wchodzą rozgrywki postąpiono dość odważnie. Czy było, to dobre posunięcie, przekonamy się wkrótce, ale wydaje się, że bezpieczniejszym wariantem byłoby kontynuowanie tej współpracy, właśnie przez wgląd na zbliżające się play-offy.