Pod Jasną Górą szukają polskiego U24, a Wiktor Lampart idealnie pasuje do koncepcji. To brzmi ja jakiś żart, ale Lampart po kolejnym fatalnym sezonie znów może dostać dobrze płatną robotę. Realna jest umowa na poziomie 700 tysięcy złotych za podpis i 7 tysięcy za punkt. Polska liga rozpada się na oczach kibiców. Tego brakuje Jest dobry, bo pasuje do Doyle'a Zainteresowanie Krono-Plast Włókniarza Lampartem wynika z tego, że klub kusi Jasona Doyle’a. Australijczyk miałby dołączyć do Leona Madsena i Madsa Hansena. A przy trzech zagranicznych seniorach Włókniarz musi mieć polskiego U24, bo regulamin wymusza start dwóch krajowych zawodników w meczu. Lampart nie jest pierwszym wyborem Włókniarz. Nim jest Jakub Miśkowiak. Może się jednak okazać, że ten będzie dla Włókniarza za drogi. Prezesi częstochowskiego klubu po ostatnich dwóch sezonów złapali się za kieszeń. Inwestowali dużo, płacili milionowe kontrakty, ale nic to nie dawało. Drużyna nie zdobyła medalu. Dlatego teraz czas na oszczędności. Prezesi mają dość U24. Dużo płacą, a jakości nie ma Miśkowiak do sezonu 2022 jeździł we Włókniarzu. W ostatnim roku jazdy w Częstochowie miał milion za podpis i 10 tysięcy za punkt. Tyle samo dostał w tym roku w ebut.pl Stali Gorzów. I choć jedzie słabo, to chyba nie chce zejść z ceny. Albo nie jest zainteresowany powrotem do Włókniarza. Dlatego klub kombinuje teraz z Lampartem. Tak swoją drogą, to większość prezesów narzeka na przepis o konieczności korzystania z zawodnika U24. Na rynku ciężko o dobrego zawodnika z tej kategorii. Natomiast dla nich, dla żużlowców, którzy nie skończyli 24 roku życia to prawdziwa żyła złota. Taki Lampart ma robotę w PGE Ekstralidze tylko dlatego, że może startować, jako U24. Jeszcze jako junior, w sezonie 2021 miał średnią 1,809. Z roku na rok jest jednak coraz gorzej. Teraz jego średnia to 1,225. Co sezon jest o 0,2 punkty mniej. Wielka kasa na przeciętniaków Normalnie jest tak, że dostaje się duże pieniądze za dobrą pracę. Przepis o U24 sprawia, że płaci się wielką kasę przeciętniakom. Apator już rok temu chciał pozbyć się Lamparta, ale nie miał go na kogo wymienić. Teraz jednak miarka się przebrała. Zawodnik uparł się na korzystanie z silników Jacka Rempały, choć klub proponował inne rozwiązania. Nawet nie chciał przyjechać na trening, żeby przetestować sprzęt. Dlatego Apator myśli nad innym rozwiązaniem. Za to Włókniarz liczy, że jak uda się nakłonić Doyle’a, to ten z Madsenem załatwią sprawę i słaba jazda Lamparta nie będzie miała aż tak wielkiego znaczenia. Utrzymali zespół, teraz stracą pracę. Po tym telefonie ruszy domino