Kolejarz Rawicz ogłosił swoją kadrę jako jeden z ostatnich, być może nawet ostatni zespół w Polsce. Drużyna z wielkopolskiego miasteczka przeszła w minionym okienku okazały, choć nieco przymusowy remont. Zostali w niej Damian Baliński, Ryan Douglas, zawodzący ostatnio Damian Dróżdż i wchodzący w wiek seniora Francuz, Steven Goret. Reszta żużlowców to zupełnie nowe twarze. Prezes Sławomir Knop ściągnął do swojej drużyny całą zgraję niepożądanych przez inne kluby młodzieżowców, Tomasza Orwata z Polonii Piła, obiecującego Drew Kempa, ale wszyscy kibice najwięcej uwagi poświęcają i tak dwóm innym transferom - kontraktom z dawno niewidzianymi w Polsce Hansem Andersenem i Scottem Nichollsem. Brytyjczyk ostatni raz ścigał się nad Wisłą w 2017, a Duńczyk 2020 roku. Łącznie mają na karku aż 98 lat! Nicholls to ostatnio bardziej reporter Kiedyś byli prawdziwymi gwiazdami, obaj regularnie uczestniczyli w turniejach rangi cyklu Grand Prix i byli liderami zespołów najwyższej klasy rozgrywkowej. Scott Nicholls do dziś pozostaje zresztą liderem pod względem wzięcia udziału w największej liczbie turniejów bez Grand Prix bez zwycięstwa w żadnym nich. Ostatni raz w elicie widzieliśmy go wiele lat temu. Od 5 sezonów skupia się wyłącznie na jeździe w ojczystej lidze, zaś w wolnych chwilach bierze do ręki mikrofon i wciela się w rolę telewizyjnego reportera. Jeśli do Andersena i Nichollsa dorzucimy jeszcze Balińskiego, żywą legendę speedwaya z leżącego niedaleko Leszna, to trudno nie dojść do wniosku, że prezes Sławomir Knop zmontował swoją drużynę w taki sposób, by zdobyć sympatię wszystkich 40-letnich sympatyków speedwaya. Przecież jego kadra mogłaby służyć za całkiem przyzwoitą wystawę muzealną! Co więcej, niczym w tanich amerykańskich horrorach, eksponaty z ekspozycji w każdej chwili mogą znów na chwilę się ożywić i zagrozić pewnym siebie rywalom. Czytaj także: Zabójcza maszyna. Moc samochodu w ramie od roweru!