"Przerażający wypadek wielkiej legendy żużla" - napisał duński dziennik "Ekstrabladet". Popołudniówka "BT" skomentowała: "legendarny żużlowiec wymykał się już kilka razy poważnym kontuzjom, a nawet śmierci, zwłaszcza w 2007 roku, kiedy miał wypadek samolotowy wracając z Grand Prix w Kopenhadze. Miejmy nadzieję, że i tym razem mu się uda". Gazeta napisała, że "to miała być kolejna rutynowa niedziela w kalendarzu legendarnego żużlowca i początek jego 30. sezonu ligowego. Skończyło się inaczej i teraz czeka go kolejna wielka walka, tym razem o zdrowie". "Wygląda na to, że to była ostatnia jazda w karierze polskiej legendy żużla" - podała agencja Ritzau. Również w Szwecji, gdzie Gollob startował w barwach Vaestervik w latach 2001-2010 i w rok później w sztokholmskim Hammarby, wiadomość odbiła się szerokim echem i przez całą niedzielę i poniedziałek była aktualizowana. Dziennik "Aftonbladet" skomentował, że wypadek raczej oznacza koniec kariery "największego zawodnika największego kraju tej dyscypliny", a szwedzkie radio podało wiadomość o "bardzo poważnym wypadku ikony żużla". "Expressen" napisał, że "najbardziej niekonwencjonalny i nieustraszony aktor tego sportu doznał poważnego urazu". Sześciokrotny mistrz świata Szwed Tony Rickardsson przyznał w rozmowie z "Aftonbladet", że wiadomość, którą otrzymał od jednego ze swoich mechaników była dla niego porażająca: "Zdrętwiałem. To tragiczne. Mogę mieć tylko nadzieję, że Tomek z tego wyjdzie" - powiedział. "Gollob był jedynym, który rzucił wyzwanie Rickardssonowi i był przez większą część kariery jego najgroźniejszym rywalem" - napisał "Aftonbladet". Rickardsson zauważył, że Polak zdobył swój upragniony tytuł mistrza świata dopiero w 2010 roku. "W cztery lata po tym jak ja zakończyłem karierę. Cieszyłem się z tego medalu razem z nim" - podkreślił. Hans Nielsen, trener reprezentacji Danii, powiedział: "Tomasz to król tej dyscypliny, która jednak, jak widać, jest niebezpieczna. Wiadomość jest dla naszego środowiska szokiem. O wielkości Tomka świadczy fala sympatii w mediach społecznościowych". Zbigniew Kuczyński