Rasmus Jensen ma za sobą najlepszy sezon w życiu. Zaczął go co prawda dość niemrawo, ale później radził już sobie kapitalnie. Zakończył pierwszoligowe rozgrywki jako ich piąty najskuteczniejszy zawodnik. Choć w kuluarach szeptano na temat jego potencjalnego transferu do PGE Ekstraligi, to on szybko ogłosił, że kolejny sezon również spędzi w barwach Zdunek Wybrzeża Gdańsk. Później jednak nie porozumiał się z właścicielem zespołu w sprawie wypłaty większości świadczeń, uniósł się honorem i przed tygodniem został już - wespół z Przemysławem Pawlickim i Luke’iem Beckerem - przywitany w Zielonej Górze. Opinia publiczna jest podzielona. Cześć obserwatorów nie szczędzi ostrych słów pod adresem Skandynawa. Ich przeciwnicy zauważają z kolei, że klub również mógł lepiej wywiązać się ze swoich obowiązków w tym swoistym "małżeństwie". Do bogatego życiorysu Rasmusa Jensena dopisujemy więc kolejną już wywołaną przez niego kontrowersję. Rasmus Jensen już kiedyś wkurzył Polaków Mało kto pamięta już jak wielki raban w żużlowej Polsce wywołała jego wypowiedź sprzed 6 lat. - Nawet, jeśli masz gwarancję trzech pierwszych meczów, to nie dostaniesz nawet powołania na pierwszy - napisał na Twitterze zawodnik opatrując swoje lakoniczne oświadczenie hasztagiem #GównianiPolacy. Sam Jensen dość szybko przeprosił urażonych tłumacząc, że niefortunny dopisek był efektem frustracji w kierunku działaczy pilskiej Polonii, ale kibice zdążyli już wydać wyrok i bardzo długo nie potrafili spojrzeć na niego łaskawym okiem. Jego kariera znacznie wyhamowała. Jensen - mimo zaledwie dwudziestu kilku lat na karku - coraz poważniej nosił się z planami zakończenia kariery. Wystąpił nawet w duńskiej edycji kontrowersyjnego reality show "Hotel Paradise". Do żużla podchodził już niema hobbystycznie, a przed zupełną utratą marzeń uchroniła go właśnie wyciągnięta ręka Tadeusza Zdunka. W Wybrzeżu dostał zaufanie, pieniądze na sprzęt i pewność miejsca w składzie. Z marszu stał się zawodnikiem solidnej drugiej linii. Tego nie spodziewał się nikt. Mimo to, cześć kibiców Wybrzeża przed ostatnim sezonem optowała za zastąpieniem go głośniejszym nazwiskiem. Zdunek wolał jednak dalej żyrować kredyt zaufania Jensensowi. Ten spłacił się z nawiązką. Tym większy jest dziś jednak żal kibiców Wybrzeża.