Wszystko przez sytuację z piętnastego wyścigu. Pedersen był bezsilny i w pewnym momencie odpuścił jazdę. Duńczyk nie kwapił się, by nawet w spacerowym tempie dojechać do mety. Na drugim miejscu w tymże biegu jechał Artiom Łaguta, a na trzecim Piotr Pawlicki czyli dwaj zawodnicy Betard Sparty Wrocław. Przez fatalne zachowanie Pedersena, Pawlicki nie dopisał do swojego dorobku punktu bonusowego i tym samym nie ma podstaw, by wystawić fakturę za ten punkt. Duńczyk okradł zatem Polaka z kilku tysięcy złotych. Bo czym w tym momencie różni się złodziej od tego, jak zachował się Pedersen? - Zachował się jak na prawdziwego sportowca przystało - powiedział ironicznie Piotr Pawlicki w pomeczowej mixzonie. Co ciekawe, w młodszych latach Pawlicki regularnie powtarzał, że Nicki Pedersen to dla niego wzór. Kiedy Piotr Pawlicki wszedł do dorosłego żużla, tenże wzór musiał mu się zmienić, bo obu zawodnikom od dawna nie jest po drodze. Suchej nitki na Pedersenie nie pozostawił także trener reprezentacji Polski, Rafał Dobrucki. - Przegrywać też trzeba umieć. To jest nie w porządku. Było to wyraźnie ostentacyjne zachowanie - stwierdził przed kamerami telewizji Eleven Sports. Janowskiemu się chciało Choćby w trzynastym biegu tego samego meczu startował Maciej Janowski. Wrocławianin zachował się fantastycznie, bo choć motocykl wyraźnie odmówił mu posłuszeństwa, to jednak żużlowiec Sparty w spacerowym tempie przejechał cztery okrążenia i zameldował się na mecie. Dzięki temu Frederik Jakobsen otrzyma swoją punktówkę za bonus. Duński mistrz powinien brać przykład z aktualnego brązowego medalisty indywidualnych mistrzostw świata. Takich przypadków było więcej Niestety, frajerskich przypadków w żużlu było więcej. W 2019 roku do mety w Grudziądzu nie dojechał Jack Holder, ówczesny zawodnik Apatora Toruń. Australijczyk zabrał tym samym punkt bonusowy Kennethowi Bjerre. Z podobnym zachowaniem mieliśmy do czynienia także przed rokiem w PGE Ekstralidze. Maksym Drabik reprezentujący wówczas Motor Lublin nie dojechał do mety w piętnastym wyścigu spotkania z Arged Malesą Ostrowem Wielkopolskim, uszczuplając tym samym wypłatę Grzegorza Walaska. Czasami naprawdę nie potrzeba wiele. Wystarczy mieć trochę klasy.